poniedziałek, 15 maja 2017

od Leo cd. Szaraczka

-Szary. Już czas.-powiedziałem do wilczka, który od razu wstał.
Szaraczek biegł za nami, to znaczy za mną i innymi polującymi, zdążyłem poznać Fresc'a. był miły, aczkolwiek troszkę irytujący, ale nie jakoś bardzo. Czułem intensywny zapach ofiary, która była coraz bliżej. Oglądałem się za siebie, sprawdzając czy Szary biegnie za nami.
-Jak będzie bolało to powiedz.-poprosiłem go, a on skinął głową i skupił się na biegu.
Byliśmy coraz bliżej celu, więc dałem znak Fresc'owi i innym, żeby wybiegli trochę dalej i zagonili do nas ofiarę. Został z nami basior, którego imienia nie znałem, wiedziałem tylko, że jest mordercą. Chwilę później biegło w naszą stronę stadko oszalałych ze strachu sarenek. Basior wyskoczył na nie, zaraz potem pomogli mu inni. Szary rzucił się na sporą sarnę, która w ciągu kilku sekund pożegnała się z życiem. Mały warcząc wbił zęby w jej szyję. Niedługo potem wracaliśmy już do watahy z kilkoma sarnami. Oby wystarczyło~pomyślałem.
 Gdy odstawiliśmy zdobycz do spiżarni, podszedłem do Szaraczka.
-Bardzo dobrze ci poszło.-pochwaliłem go szczerze, na co uśmiechnął się.
-Dzięki. Wiesz... Solace mówił-zawahał się-mówił, że być może zostanę uczniem Starożytnych.-wymamrotał z dumą.
-Naprawdę? To świetnie!-zawołałem, a na moim pysku pojawił się szeroki uśmiech.-Pokażę ci coś.
Szary pokiwał głową, a ja udałem się na wschód. Szedł za mną Szarak, podziwiałem piękno, a zarazem tajemniczość tego lasu. Gdzieniegdzie można było zobaczyć bawiące się młode zwierżatka, takie jak lisy czy wiewiórki. Lubiłem wiewiórki, były takie zwinne i miały puszyste ogony. Z zamyśleń wyrwało mnie uderzenie. Obróciłem się i warknąłem, rozglądając się. Zobaczyłem pokładającego się ze śmiechu Szaraczka i drzewo przede mną. Zaśmiałem się.
-Ruszajmy dalej, Szary.-pokręciłem głową z rozbawieniem i poszliśmy dalej.
Mijaliśmy kawałki skał, strumyki, czy nawet powalone drzewa. W końcu dotarliśmy do miejsca, w które chciałem go zaprowadzić. Jeziorko, do którego wpadało pięć strumieni było przejrzyste, a wokół niego leżało kilka głazów. Uśmiechnąłem się, uwielbiałem to miejsce. Takie ciche, piękne...
-Pięknie tu.-powiedział z zachwytem Szaraczek.
-Masz rację, tu jest naprawdę pięknie. I cicho. Często tu przychodzę.-odparłem i zapatrzyłem się w szumiącą wodę.
-Wiesz... chyba powinniśmy wracać.-rzekł Szary.-Żeby Shadow nie była zła, no a poza tym ściemnia się.
Zgodziłem się z nim i już po chwili truchtem wracaliśmy do watahy. Nagle zatrzymałem się.
-Słuchaj, Szary... cały czas mam wyrzuty sumienia, że wtedy, no wiesz... incydent z łapką, nic nie zrobiłem, jak to się działo...-wyrzuciłem z siebie, trochę plącząc się przy okazji.-Przepraszam.
-.....................

>Szaraczku? Leo is alajw! <

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz