wtorek, 28 lutego 2017

od Shadow cd. Pioruna

Brak komentarzy:
Widziałam jak Piorun chodzi rozanielony, cieszyło mnie to ale zarazem stresowało.  Podeszłam do niego z uśmiechem a on odwzajemnił go.
-Chodź, musimy poważnie porozmawiać-zrzedła mu trochę mina ale nie zwróciłam na to uwagi. Zaprowadziłam go na górę naszej jaskini z której widoki były powalające... Usiadłam koło niego a on spojrzał na mnie zaciekawiony-nie będzie mnie przez pewien czas. Zapewne jakieś dwie godziny może dłużej ale powinnam wrócić przed zmrokiem. Dasz radę zająć się watahą?-zapytałam niepewna czy da sobie radę...
-Dam radę.-zawołał buntowniczo a ja zaśmiałam się-idę potrenować z uczniami.-zauważyłam jego pytające spojrzenie, u nas nie było żadnych uczniów.
-Wyrzutki pod opieką Ghamis'a i Vivo. -wytłumaczyłam i odbiegłam  w stronę czekających już na mnie uczniów.
***
Szary wilczek szedł koło mnie z uśmiechem, byliśmy właśnie w lesie i chciałam mu pokazać jak polujemy. Młody powinien już coś umieć  z ostatnich naszych polowań z Ghamis'em więc nie będzie aż tak źle.
-Widzisz tą łanie? Właśnie odchodzi od swojego młodego, to nasza szansa.-wyszeptałam a on pokiwał z zapałem swoją małą główką, nad jego błękitnymi oczami były dwie białe kropki. Wreszcie łania oddaliła się a my przystąpiliśmy do akcji, bardzo wolno przysuwaliśmy się w stronę młodego jelonka, był zajęty obgryzaniem kory więc prostszej okazji do ciekawego posiłku nie mogłam znaleźć. -No atakuj Szaraczku- to było jego "imię" nadane przeze mnie, mały nie miał imienia i każdy zwracał się do niego inaczej. Szaraczek zaatakował jelonka który zakwiczał z bólu gdy mała szara błyskawica wgryzła się w jego szyję, zaskoczyła mnie zawziętość z jaką to zrobił. Wilczek gryzł go i drapał a jelonek wariował z paniki i zapewne bólu, wreszcie zaczął opadać z sił ale Szaraczkowi też ich powoli brakowało... Jeleń upadł a  Szaraczek szybko odczepił się od jego szyi lecz nie dostatecznie szybko, zwierzę przygniotło jego nogę. Nie zauważyłam tego... Podbiegłam do niego z szerokim uśmiechem na pysku, on też się uśmiechał ale zauważyłam też ból w jego oczach.
-Brawo Szaraczku! Będziemy ucztować dzisiaj-popatrzył na mnie z zadowoleniem lecz widziałam jak stara się ukryć ból- co się stało, Szaraczku?-dodałam zmartwiona a on tylko pokręcił głową...
-Szaraczku, dzisiaj zanocujesz u mnie.-powiedziałam głosem nieznoszącym sprzeciwu, pokiwał swoim kochanym łebkiem a ja chwyciłam go a martwego jelonka zarzuciłam na plecy. Ruszyłam powoli w stronę naszej watahy. Mały trochę pojękiwał ale starał się nie okazywać bólu. Rzuciłam trupem jelonka pod łapy Pioruna który popatrzył na mnie z uśmiechem i podbiegł do mnie.
-Kto go upolował? Zapewne ty, ślicznotko?-zapytał mnie a ja tylko chłodno warknęłam;
-Nie. Szaraczek.-zauważyłam jego zdziwione spojrzenie ale nie kontynuowałam mojego zdania. Wskazałam głową na jelenia który był już cały od pyłu, Piorun przetargał go do miejsca gdzie znajdowały się nasze zapasy. Położyłam ostrożnie Szaraczka przed Vico który popatrzył na niego i od razu ocenił co mu się stało.
-Zerwał ścięgno.-powiedział beznamiętnym tonem ale widziałam że się martwi.
-Będzie mógł kontynuować trening?-zapytałam zaniepokojona, spoglądając to na Szaraczka i Vico, ten drugi popatrzył na mnie i pokręcił głową, poczułam jak coś w moim sercu rozsypuje się na miliard kawałeczków. Traktowałam go jak mojego syna, przyjaciela i teraz ja zniszczyłam mu marzenia... -zostawisz nas samych?-Vico  w ciszy opuścił pomieszczenie a ja usiadłam i pozwoliłam łzom wypłynąć z moich oczu.
-Sha...Shad? To ty-zapytał Szaraczek zmartwiony, rozpłakałam się na dobre-co się stało?-prawie krzyknął i spróbował się podnieść ale na jego pyszczku zawitał grymas bólu i jego błękitne oczka wypełniły się łzami gdy jego nogę przeszył ból.
-Szaraczku!! Tak bardzo Cię przepraszam!-powiedziałam, próbując mu to wszystko wytłumaczyć-To wszystko moja wina! To ja kazałam Ci walczyć z tym jeleniem! To przeze mnie...!-tu urwałam bo nie mogłam z siebie tego wydusić..
-Ale Shad... przecież ja sam chciałem byś ze mną trenowała-powiedział zatroskany moim płaczem-Dlaczego płaczesz?! Chce wiedzieć!!-zawołał a ja spróbowałam się opanować...
-Byłeś dla mnie jak syn, stałeś się nim dla mnie... Kiedy jeleń przygniótł Ci łapkę ja tego nie zauważyłam w dodatku niefortunnie zaplątała się o jakieś gałęzie... Wtedy myślałam że nic Ci nie jest ale Vico powiedział że masz zerwane i.. I...-rozpłakałam się na nowo ale Szaraczek, mój mały kochany Szaraczek wstał i zaczął mnie pocieszać.
-No powiedz Shadow, przecież wiesz że już tyle przeszedłem...-pociągnęłam nosem ale powiedziałam to.
-I.. nie będziesz mógł kontynuować treningu!-krzyknęłam a potem przytuliłam do siebie Szaraczka.
-Spodziewałem się tego Shad-powiedział smutno, z jego błękitnych, zawsze roześmianych oczu również wyciekły łzy-zostawisz mnie teraz dla innego ucznia?-zapytał i podniósł te swoje patrzałki...
-Nie, oczywiście że nie-odparłam i przytuliłam go-teraz odpoczywaj, Vico się tobą zaopiekuję.-polizałam go w pyszczek i wyszłam, chciałam przebywać sama więc przeszłam się do lasu gdzie mało kto chodził. Usiadłam przy jednym z kamieni i znów dałam gorącym, milczącym łzom spłynąć po moim futrze. Myślałam jak bardzo nieszczęśliwy jest teraz Szaraczek... Jak bardzo zniszczyłam mu marzenia o staniu się najlepszym wojownikiem i moim następcą... Przypomniałam sobie jak bawił się ze mną i radośnie rozmawiał w towarzystwie Vivo i Ghamis'a. A ja to zniszczyłam... Nie czułam smutku, szczerze nie czułam już nic. Ale po chwili totalnego zapomnienia opanowała mnie wściekłość na samą siebie.
-Tu jestem! Tu jestem Shaiks'ie! -wrzasnęłam i czekałam  na jakąkolwiek reakcje. Nic, totalne zero..
-No dalej! Czekam!-powtórzyłam wołanie ale znów zostałam zignorowana, opadłam na ziemię w nadziei że tu zostanę... Że odwiedzi mnie Mharu i stąd zabierze.. Potrząsnęłam głową i skarciłam się w duchu "Jeszcze bardziej by go to załamało!" więc skończyłam z tymi myślami ale i tak nie miałam ochoty wracać.
-Shadow?! Shadow! Gdzie ty jesteś?!-usłyszałam nawoływanie Pioruna-cała wataha się o Ciebie martwi!-starałam się go ignorować ale nie było to takie proste. Przez cały czas płakałam więc mógł mnie łatwo odnaleźć...


>Piorun? XDD najdłuższe opo ever :D <

poniedziałek, 27 lutego 2017

od Vico cd. Shadow

Brak komentarzy:
Byłem niesamowicie zdezorientowany. Znalazłem watahę, spotkałem alfę i pozwoliła mi ona dołączyć. Nie wiedziałem, czy aby na pewno nie śnię, bo osiągnięcie tego w jeden dzień wydawało mi się niezbyt możliwe. Uszczypnąłem się lekko chcąc sprawdzić, czy na pewno za chwilę się nie obudzę. Zostałem jednak w takiej samej pozycji, z lekko bolącą od uszczypnięcia łapą. Czyli to nie sen, a po prostu najszczęśliwszy dzień w moim życiu.
A przynajmniej tak sądziłem, dopóki nie zobaczyłem tej straszej wilczycy. Wyglądała na strasznie wycieńczoną, jakby ledwo oddychała. Zawołała wilczycę, z którą wcześniej rozmawiałem. Nie dokońca słyszałem co do niej mówiła, gdyż z tej odległości charakterystycznie dla jaskiń echo skutecznie zniekształcało każde słowo. Jednak gdy ta cofnęła się nieco ze łzami w oczach zacząłem obawiać się, że jej czas może już dobiegać końca.
Nagle dookoła staruszki pojawiła się dziwna, jasna poświata, z której wyłonił się ogromny, czarny wilk. Wymienili ze sobą kilka zdań, lecz znowu nie byłem w stanie nic z tego zrozumieć. Z resztą to, co mówili, nie było dla mnie zbyt istotne. Uszczypnąłem się jeszcze kilka razy nie wierząc w to, co widziałem, jednak nadal nie mogłem się obudzić. Czyli to była jawa. Podkuliłem ogon i zacząłem się trząść. Nie miałem pojęcia co się dzieje, czemu ta wilczyca umiera, ani kim jest ten wielki basior.
Shadow obróciła się do mnie. Z trudem powstrzymywała łzy.
-Nic tu po nas, Vico. Przepraszam że musiałeś to oglądać- Powiedziała Shadow. Nagle uroniła łzę, w związku z czym i mi zrobiło się jeszcze bardziej smutno i przerażająco jednocześnie.
- Potrzebujemy nowego medyka. Chodź się umyć a ja w tym czasie porozmawiam z Saol - Dodała, po czym odprowadziła mnie nad jakieś jeziorko.
Nia miałem pojęcia o co chodzi. Jakaś staruszka zmarła, pojawił się czarny basior, potem wszyscy zniknęli. A następnie dowiedziałem się, że mogę być medykiem - pewnie była nim tamta wilczyca, która wyzionęła ducha. No i kim była Saol? - W mojej głowie panował jeden wielki chaos i nie wyglądało to tak, jakby w najbliższym czasie udało mi się go ujażmić. A przynajmniej nie samodzielnie.
Uciekłem myślami od tych wszystkim rzeczy. Shadow kazała mi się wykąpać, więc powoli zanurzyłem łapę w wodzie. Delikatnie dostawiłem też drugą. Poruszyłem nimi do przodu, chcąc upewnić się, że czuję grunt pod nogami. Wydawało mi się, że tak, więc nieśmiało zrobiłem kilka kolejnych kroków zanurzając się po grzbiet. Kiedy całe błoto już się ze mnie zmyło wyszedłem z wody i otrzepałem się.
-Chcesz zostać medykiem? Będziesz nam potrzebny. - Oznajmiła Shadow gdy tylko wróciła.
- Em... Chyba... Skoro jestem potrzebny, to raczej tak. - Powoli odpowiedziałem, potrzebując chwili namysłu.
- Świetnie! - Odparła i uśmiechnęła się lekko
- Tylko... chciałem spytać o tą wilczycą. Co się z nią stało? I kim był ten czarny basior?
Alfa nagle posmutniała.

<alfo, wyjaśnij co tu się stanęło się>

sobota, 25 lutego 2017

od Pioruna cd. Shadow

Brak komentarzy:
Nie mogłem nadal w sobie tego dusić... Musiałem jej powiedzieć co do niej czuję. Zabrałem różę do pyska i poszedłem do Shadow. Gdy do niej podszedłem z różą w pysku była trochę zdziwiona. Zapytała mnie;
Piorun...dla kogo ta róża?
-Dla ciebie piękna-odpowiedziałem z uśmiechem i wręczyłem jej róże.
Shadow... Wiem , że nie znamy się długo ale...ale cię kocham-powiedziałem trochę nieśmiało.
-Jak to mnie kochasz?-powiedziała bardzo zdziwiona.
-No kocham...i czy sprawisz mnie najszczęśliwszym wilkiem na świecie i zostaniesz mą wilczycą?-Dobra możemy spróbować-odpowiedziała
-Dziękuje!-krzyknąłem z radością
Następnie patrzyliśmy się na siebie około 10 minut.
-A lepiej się już czujesz?
-Tak,tak lepiej-powiedziała
-To fajnie-odparłem
Nie wiem jak ja kiedyś żyłem bez świadomości , że taki anioł o imieniu Shadow stąpał po ziemi.
>Shad? c: <

piątek, 24 lutego 2017

od Shadow cd. Vico

Brak komentarzy:
-Miło mi. Jestem Shadow i jestem przywódczynią naszej watahy.-odparłam siląc się na uśmiech-masz szczęście ze nie spotkałeś Shaiks'a idąc przez las.
-Tego czegoś?-wskazał łbem na Pioruna który niósł w pysku w stronę medyczki (była u kresu sił...)
Pokiwałam głową a on zaśmiał się twierdząc że takie coś nie może zrobić nam krzywdy. Zignorowałam to ale zanotowałam w pamięci żeby kiedyś pokazać mu co potrafi Shaiks. Skrzywiłam się na samo wspomnienie ostatniej walki.. Usłyszałam jak nasza medyczka mnie woła. Była stara i bardzo schorowana ale pomimo tego leczyła nasze stado. Popędziłam w jej stronę nie zważając na towarzyszącego mi wilka. Chciał mnie o coś zapytać, poczułam wyrzuty sumienia z powodów ignorowania Vico ale teraz ona była ważniejsza. Wpadłam do jej legowiska starając się wyhamować. Białe futro wilczycy było teraz szare. W oczach zakręciły mi się łzy ale zamrugałam by się nie rozpłakać. Po chwili dołączył do mnie Vico.
-Wołałaś mnie, Gwiazdo?-zapytałam zmartwiona, pokiwała słabo głową- co się stało?
-Kochana Shadow. Byłaś najlepszą przywódczynią ale mój czas dobiega końca. Mharu już tu idzie...-musiała zrobić długą przerwę by złapać oddech, złapał ją atak kaszlu- Spotkamy się po Drugiej Stronie. Będę na Ciebie czekać. -znów musiała przerwać, czułam piekące mnie łzy- Znajdź mi godnego następcę-Gwiazda położyła głowę na legowisku i zamknęła oczy. Po chwili usłyszałam charczenie i zapadła prawie całkowita ciemność w biały dzień, kątem oka zauważyłam że Vico się cofa. Pewnie jeszcze nie wiedział o co chodzi... Rozjaśniło się trochę lecz ciemność wciąż trwała. Zobaczyłam Mharu pochylającego się nad Gwiazdą. Wreszcie usiadł i zaczął z nią rozmawiać, cofnęłam się trochę by go nie denerwować. Vico trząsł się ze strachu. Nie dziwiłam mu się, zareagowałabym tak samo gdybym pierwszy raz widziała Starożytnego...
-Gwiazdo. Byłaś przygotowana na śmierć więc jesteś gotowa odejść. Potrzebuję pozwolenia Alphy. Rozmawiałyście?-jego chłodny głos przyprawił mnie o dreszcze ale znałam tę procedurę. Wystąpiłam do przodu unosząc głowę i starając się utrzymywać kontakt wzrokowy z Mharu.
-Tak. Rozmawiałyśmy i wydaje pozwolenie, był to jej wybór a to czy pozwolisz jej umrzeć należy do Ciebie.
-Więc, Gwiazdo, twoje życie dzisiaj dobiega końca lecz pamiętaj że możesz powrócić na ten świat gdy odnajdziesz Drogę. -pokiwała słabo głową a ja wycofałam się do tyłu. Ułożyła się wygodnie i odeszła najspokojniej w świecie we śnie. Mharu podniósł łapę i z jej ciała wyleciała mała, srebrna mgiełka. Jej dusza...
-Nic tu po nas, Vico. Przepraszam że musiałeś to oglądać-dodałam ze smutkiem a z moich oczu wypłynęły łzy. Szybko się opamiętałam... -Potrzebujemy nowego medyka. Chodź się umyć a ja w tym czasie porozmawiam z Saol-uśmiechnęłam się smutno do niego i odprowadziłam do jeziorka. O dziwo była tam wspomniana wadera. Porozmawiałam z nią w sprawie Vico i zgodziła się bym mianowała go Medykiem. Zauważyłam że basior już wyszedł z jeziora więc podbiegłam w jego stronę.
-Chcesz zostać medykiem? Będziesz nam potrzebny. -popatrzyłam na niego z uśmiechem w oczekiwaniu  na odpowiedź.


>Vico? c: <

od Vico cd. Shadow

Brak komentarzy:

 Szedłem przed siebie, jak zwykle zresztą. Odkąd ocknąłem się na plaży tak właśnie wyglądał każdy mój dzień – włóczyłem się, od czasu do czasu przystając i odpoczywając. Nie wiedziałem co innego mógłbym robić, a tak istniała przynajmniej niewielka szansa na znalezienie jakiegoś towarzystwa. Samotność doskwierała mi na tyle mocno, że już powoli zaczynałem tracić nadzieję, jednocześnie jednak nie chcąc się poddać.
Łapy zapadały mi się w błocie. Śnieg roztopił się bardzo szybko, więc mieszając się z ziemią stworzył prawdziwe bagno. Nie było one może na tyle głębokie, żeby można było się w nim utopić, ale na pewno utrudniało marsz. Poruszałem się znacznie wolniej niż normalnie, co w moim przypadku można było uznać za prędkość leniwca. Najważniejsze dla mnie było jednak to, że cały czas brnąłem do przodu, nawet w tak powolnym tempie.
W pewnym momencie zrobiło się nieco ciemniej, za sprawą chmur, które przykryły praktycznie całe niebo. Wisiały nisko i wyglądały dość nieprzyjemnie. Nagle zaczęło padać. Właściwie mogłem się tego łatwo domyśleć i znaleźć jakąś kryjówkę, zanim krople zaczęły spadać, ale nie zwróciłem zbyt dużej uwagi na pogodę.
Przyśpieszyłem nieco i wyszedłem z błota. Zajęło mi to więcej, niż się spodziewałem, gdyż ulewa znacznie powiększyła bagno w bardzo krótkim czasie. Byłem cały przemoknięty i pewnie musiałem wyglądać jak jakaś sierota – do wysokości brzucha zwisały ze mnie strąki futra posklejane błotem, natomiast wyżej nie została na mnie sucha nitka. Teoretycznie mógłbym poradzić sobie z tym pierwszym, zmywając grudki ziemi deszczem, ale był on tak lodowaty, że nie miałem zamiaru tego robić. Praktycznie szczękałem już zębami, więc rozejrzałem się, szukając jakiegoś schronienia. Na horyzoncie było widać jakąś sporych rozmiarów jaskinię. Czym prędzej ruszyłem w tamtą stronę. Kiedy nareszcie znalazłem się w środku zwinąłem się w kłębek pod ścianą i zasnąłem.
- Co robisz w jaskini naszej watahy? - Obudził mnie obcy głos.
Otworzyłem szybko oczy i ujrzałem wilczycę. Miała bardzo ciemne futro z jaśniejszym podbrzuszem i łapami. Wyglądała dość masywnie, jednak nie byłem pewny czy była to zasługa mięśni, czy grubej warstwy futra zimowego. Wpatrywała się we mnie jasnymi, błękitnymi oczami.
- Waszej watahy? - Spytałem lekko zachrypłym głosem. W końcu nie odzywałem się do nikogo przez bardzo długi czas.
Tyle czasu szukałem innego wilka, a teraz napatoczyłem się na całą watahę. Tylko czemu akurat teraz nie mogłem wyglądać przyzwoicie i zrobić dobrego wrażenia...
- Tak. Naszej watahy. Co cię tu sprowadza? - Powtórzyła pytanie nieco już sfrustrowana
- Um... Chodziłem wczoraj po okolicy... I spadł deszcz, więc chciałem poszukać schronienia. No i zobaczyłem to miejsce, więc tu przyszedłem. - Opowiedziałem dość chaotycznie. - A tak w ogóle to jestem Vico.

< Shadow? >

czwartek, 23 lutego 2017

od Shadow cd. Pioruna

Brak komentarzy:
To co powiedział Piorun mną wstrząsnęło...
-Dziękuję..-wyjąkałam i popatrzyłam na niego. Jego oczy też były piękne, przypominały mi trochę niebo  w czasie burzy, on sam również był niczego sobie, nagle pokręciłam głową- nie pokazałam Ci przecież terenów watahy! Chcesz iść teraz?-pokręcił przecząco głową i uśmiechnął się do mnie a krew jelenia skapywała mu z pyska. Przeczuwałam że ze mną jest podobnie ale nie zwracałam na to uwagi.
-Swoją drogą nie tylko masz ładne oczy.-usłyszałam głos Pioruna który szedł koło mnie, zaśmiałam się cicho ale nie odpowiedziałam na pytanie.
-Wiesz.. sama jako Alfa nie daje sobie rady. Chciałbyś mi pomóc?-zapytałam basiora który wybałuszył na mnie swoje błękitne oczy.
-Ja.. Alfą?! Ale.. Jak?-jąkał się a ja zaśmiałam się.
-Tak! Ty głuptasie, i tak powinnam była Ci to wcześniej powiedzieć. Przemyśl to a ja w tym czasie idę sprawdzić czy jakiś Shaiks nie błąka się po lesie. Przydałoby się je wytępić.
-Shai.. co?!
-Takie wredne stworzenie. -odparłam beznamiętnie i pobiegłam w stronę lasu. Niektóre Shaiksy były teraz na "wyprawie" lecz na pewno jeden z nich zechce mnie zaatakować. Już po chwili poczułam jego odór i odwróciłam się gwałtownie kiedy to coś skoczyło na moje plecy. Warknęła ostrzegawczo ale Shaiks nie chciał mnie puścić-no spadaj gnoju!-tym razem już krzyknęłam ale to stworzenie wgryzło się w moje futro i przebiło skórę swoimi ostrymi ząbkami. W głowie zaświtał mi pewien plan. Rzuciłam się na plecy przygniatając Shaiks'a swoim ciężarem, wydał zduszony jęk a ja starając się ignorować ból przetoczyłam się na nogi i wgryzłam w jego tchawicę. Bardzo pogryzł mi plecy, czułam gorącą krew cieknącą po moim futrze, zignorowałam to i jeszcze mocniej zacisnęłam szczęki. Wreszcie Shaiks wydał swój ostatni wrzask (dosłownie...) i znieruchomiał. Ułożyłam sobie w pysku jego ciało wygodniej i ruszyłam w stronę jaskini trzymając jego trupa.
-Shadow! Co to jest i co Ci się stało!?-usłyszałam przerażony krzyk Pioruna, uśmiechnęłam się słabo i wyplułam Shaiks'a z pyska.
-To jest Shaiks, jednego mniej i to tego silniejszego. Ze mną wszystko.. -tutaj musiałam zrobić pauzę- jest dobrze.
-Widzę że nie! I to wygląda jak łysa świnia-dodał już z uśmiechem, ja też się zaśmiałam- chodź, powinnaś odpoczywać po takiej walce.-tu mnie trochę zmartwił więc popatrzyłam na niego z wahaniem.
-A.. kto zajmie się watahą? I co jeżeli nas zaatakują?!-zapytałam zestresowana.
-Zostaw to mnie-odparł i uśmiechnął się zachęcająco, uspokoił mnie trochę ale nie mogłam negocjować. Wyszedł na obchód  a ja leżałam sobie w jaskini i zastanawiałam się co począć...


>Piorun? c: <

od Pioruna cd. Shadow

Brak komentarzy:
Po pysznym posiłku wpatrzyłem się w Shadow. Nie wiem czy się w niej zakochałem. Było cicho więc postanowiłem coś powiedzieć;
-Lubię cię i to bardzo. Nie każdemu to mówię.-uśmiechnąłem się .
-Ja ciebie też lubię.-odparła.
Byłem bardzo szczęśliwy gdy to usłyszałem. Miałem ochotę zawyć ze szczęścia.
-Ymmm...idziemy się przejść?-zapytałem z szerokim uśmiechem
-Jasne-mówiąc to uśmiechnęła się.
Gdy spacerowaliśmy rozmawialiśmy o wielu rzeczach. Nie pamiętam o jakich, ważne, że w ogóle rozmawialiśmy. Gdy wróciliśmy do jaskini byliśmy już zmęczeni i od razu poszliśmy spać.
Shadow w świetle księżyca była taka.. taka.. nie wiem jak to opisać. Patrzyłem na nią dosyć długo..nie mogłem zasnąć, ale jakimś cudem potem zasnąłem. Rano gdy się obudziłem widziałem jak Shadow ciągnie zamordowanego jelenia. Krzyknąłem;
-Czekaj! Pomogę ci!
Podbiegłem i pomogłem dociągnąć jelenia do jaskini. Był smaczny. Taki  krwisty..
-Shadow?-powiedziałem z uśmiechem
-Tak?-Odpowiedziała
-Ymmmm...nie to, że się w tobie zakochałem...ale masz piękne oczy-powiedziałem z szerokim uśmiechem.
-Dziękuje-Odpowiedziała, wyglądała na zadowoloną gdy jej to powiedziałem.


>Już biorę się za odpis ~Shad<

środa, 22 lutego 2017

od Shadow cd. Pioruna

Brak komentarzy:
Rozpierała mnie duma, ponieważ był to pierwszy wilk którego spotkałam i którego Starożytni zgodzili się przyjąć do watahy!
-Zaczekasz tu? Musze z kimś porozmawiać.
-Z kim?-zapytał mnie Piorun a ja uśmiechnęłam się do niego łagodnie
-Z Saol. -zauważyłam pytające spojrzenie Basiora- Starożytna Wadera-pokiwał zrozumiale łbem i uśmiechnął się do mnie.
-To ja obejrzę tereny i może zapoluję-pokiwałam głową i odbiegłam w stronę siedziby Saol i Mharu. Tego drugiego się bałam, miał swoje grymasy ale Saol czasami go powstrzymywała. Czasami to dobrze powiedziane bo nie raz Mharu zabijał całe Watahy... Zadrżałam na wspomnienie opowieści dziadka, starałam się trzymać ścieżki w lesie, nigdy nie wiadomo czy nie spotka się Shaiksa... Mimowolnie się spięłam  i rozejrzałam kiedy usłyszałam jakiś szelest. Mgła zaczęła się przerzedzać aż wreszcie całkowicie ustąpiła a moim oczom ukazała się piękna zieleń.
-Saol?-zawołałam kiedy znalazłam się przy jaskini, po chwili zza rogu wyjrzał jej łeb a potem wyłoniła się reszta ciała, trochę się wtapiała w tło więc musiałam wytężyć wzrok by jej nie stracić z oczu-możemy porozmawiać?
-Co trapi taką młodą waderę jak ty? W twoim wieku nie powinnaś mieć zmartwień!
-Ale jednak mam Saol... Martwi mnie ostatni atak na naszą watahę... Większość została zabita bądź porwana a ja jestem jeszcze niedoświadczona.
-Piorun Ci pomoże. To prawda, działo się wiele ale możesz być zadowolona bo szybko odbudowujesz watahę.-uśmiechnęła się do mnie przepraszająco- przepraszam Shadow ale Mharu mnie woła.
Skłoniłam głowę i odwróciłam się w stronę lasu, tym razem stwierdziłam że pobiegnę bo w powietrzu wyczułam odór Shaiksa. Cieszyło  mnie że Saol ze mną porozmawiała i to że Piorun jest w stadzie. "Ciekawe co upolował?" pomyślałam i zwolniłam kroku, przechodząc do truchtu. Z oddali widziałam już naszą jaskinię. Piorun leżał sobie, z daleka widziałam jego pokrwawiony pysk ale to nie była krew jego tylko jakiejś łani.
-Mogę się dołączyć?-zapytałam z uśmiechem.
-Jasne-odsunął się trochę abym również mogła zjeść mięsa-więc... jak tu trafiłeś? Pomożesz mi szukać kolejnych wilków które do nas dołączą?-zapytałam z uśmiechem, znów ugryzłam kawał mięsa w oczekiwaniu na odpowiedź Pioruna.


>Piorun? c: <

od Pioruna cd. Shadow

Brak komentarzy:
Przechadzałem się, aż nagle spotkałem ładną wilczycę. Nie wiem czemu... ale podszedłem do niej i zapytałem się;
-Cześć...wiem, że się nie znamy i w ogóle ale masz może stado?-popatrzyła na mnie przyjaznym wzrokiem i zapytała
-Co tu robisz? To tereny watahy-spojrzałem na nią zdziwiony i zastanawiałem się co odpowiedzieć. Była piękna i wyglądała na taką co potrafi bronić swojego terytorium-odpowiedz!-dodała już trochę chłodniej, wodziłem wzrokiem po polanie-patrz na mnie a nie rozglądaj się! Potrzebuję jasnej odpowiedzi.
-Przepraszam..po prostu myślę co odpowiedzieć. Mogę dołączyć do stada?-odparłem.
-Tak możesz-odpowiedziała.
Ucieszyłem się, że mogę być w stadzie z tak wspaniałą wilczycą..kto wie? Może się zaprzyjaźnimy. Zaprowadziła mnie do świątyni.Tam odbyła się ceremonia.Musiałem przysięgnąć, że nie opuszczę watahy oraz jej nie zdradzę. Przysięgłem.
-Czekaj..nadal nie wiem jak masz na imię...ja jestem Piorun. A ty?
-Ja...Shadow-odparła i uśmiechnęła się
Następnie wróciliśmy na teren watahy. Przez większość czasu leżałem i patrzyłem na Shadow, wreszcie odezwała się do mnie.



>Shad?<

Piorun

Brak komentarzy:
Powitajmy nowego członka Watahy! Pioruna!
"Pierwsza zasada zycia- NIGDY SIE NIE PODDAWAC. Druga: zawsze pamietaj o pierwszej"

*Czcionka nie jest stała :)

Oficjalne otwarcie!

Brak komentarzy:
CANAVAR LIRI ZOSTAJE OTWARTE! ZAPRASZAMY DO DOŁaCZENIA!
~SHADOW