Próbowałam przekrzyczeć burze śnieżną, która w naszym rejonie była dość częsta, ale ta wyjątkowo się na nas uwzięła. Przyspieszyłam kroku i wparowałam do jaskini, dyszałam zmęczona i lustrowałam wzrokiem wilki które podążały za mną.
-Szybciej!-krzyknęłam, chwilę potem do jaskini wpadła biała wadera imieniem Winter, za nią Solace, jeden z tych którzy urodzili się w watasze, niedawno przestał już być uczniem, szary basior imieniem Hades i Blanka, wciąż jej nie ufałam do końca, ale należała do watahy więc nie mogłam odmówić jej schronienia.
-Czy nikomu nic nie jest?-zapytałam i wodziłam wzrokiem po ośnieżonych wilkach, które teraz otrzepywały się ze śniegu. Gdy upewniłam się że w naszej jaskini jest cała wataha, odetchnęłam z ulgą i uśmiechnęłam się uspokajająco.
-Możecie się położyć. Wszystko jest w porządku. -powiedziałam i sama się położyłam, pomimo stresu który nie dawał mi spać. Leżałam tak i rozmyślałam nad tym wszystkim co się wydarzyło, podszedł do mnie Solace, aspirował na medyka ale chciał odejść i zostać Samotnikiem w świecie Innych.
-Tak, Sol?-usiadłam na wprost trochę niższego ode mnie basiora.
-Shadow... bo jak sama dobrze wiesz, chcę odejść.-kiwnęłam głową.- i stanie się to niedługo, gdy tylko wyleczę mojego przyjaciela - Szaraczka. Wtedy dopiero was opuszczę.-popatrzył mi w oczy, Sol miał bardzo wyrazisty, złoty kolor oczu, nie odejdzie bez rozkazu, nawet gdy już opuści Canavar, będzie nas odwiedzać.
-Możesz odejść, dziękuję.-uśmiechnęłam się i odwróciłam w stronę śpiących wilków. Wyglądały na spokojne, było mi żal ich budzić ale jednak musiałam. Solace poszedł na zwiady z Hadesem i Winter.-Wstawać!!! -tym razem krzyknęłam i jednocześnie warknęłam i tym razem
więcej wilków podniosło głowę -nie słyszycie co do was mówię?! - irytowało mnie ich zachowanie- A w sumie róbcie
jak chcecie. Chciałam wam tylko powiedzieć że śnieżyca się znacznie poprawiła,
ale nie wiem jeszcze dokładnie jak wygląda sytuacja. -rzuciłam, już milej i wróciłam do przechadzania się po jaskini, moją uwagę zwrócił basior, który przez cały czas bacznie mi się przyglądał, już miałam coś powiedzieć ale powstrzymałam się. Usiadłam i przyglądałam się płatkom śniegu, które szybowały tym razem wolniej, w powietrzu. Zauważyłam w oddali 3 punkty, dwa z nich były ciemne a jeden ledwo wyróżniał się na tle białego krajobrazu, Hades i Winter porozmawiali z Solem i zdecydowali że Ci starsi pójdą się najeść, a brązowy basior zda sprawozdanie. Wpadł do jaskini jak burza, omal nie przewracając się o Jade i Opal, które plotkowały zawzięcie i nie zwróciły na niego uwagi.
-Shadow! Nie uwierzysz! Tam przy strumyku na łące... trąba powietrzna!!!-wysapał, dawno jej nie było. Spojrzałam podejrzliwie na Blankę i tego nowego, ale oni nic nie zrobili, najwidoczniej. Po paru minutach słychać było silny wiatr, spodziewałam się że to zjawisko pogodowe zaraz tu będzie.
-Wszyscy pod ścianę!-krzyknęłam i zaprowadziłam ich w najbezpieczniejsze miejsce, gdzie raczej nie dosięgnie ich trąba. Do naszych uszu docierał dźwięk łamanych gałązek i... warczenia, spojrzałam po wilkach, które pokręciły głowami. Błagam, o by to był Starożytny... Modliłam się w duchu, ale spodziewałam się że to nie będzie ktoś z nich, liczyłam na Mharu, bo miał w zwyczaju nas odwiedzać. Wychyliłam się lekko, przed jaskinią stała Shakamure i węszyła, jej ogony miotały się w różnych kierunkach, zaraz za stworem była trąba powietrzna, ale ona miała na to wywalone, stała pewnie, tak jakby to był tylko lekki wietrzyk. Gdy wiatr ucichł, Shakamure weszła w głąb jaskini, popatrzyła na nas a my mogliśmy spojrzeć w jej jasnozielone oczy, były przerażające i na swój sposób piękne. Wysiliłam się, by stworzyć coś w stylu Mgły, na tyle silnej by stwór nas nie zobaczył, widział tylko ścianę. Po chwili odsunęła się od nas i ruszyła wolnym krokiem w stronę wyjścia.
-Eee...to coś to niby nasz przyjaciel? -warknęła Tery, a ja nie mogłam przestać
wgapiać się w zwierza.
-Shakamure...-szepnęłam, wiedziałam że jeden zły ruch i stanie się coś złego, gdy stworzenie odeszło, mogłam na spokojnie wytłumaczyć im kto to jest.
-Shakamure, to stworzenie które nie waha się zamordować.-zaczęłam-ten stwór uwielbia mordować długo i boleśnie dla innych, zielone oczy bardzo
łatwo zauważyć w nocy. Jest stworzona przez pobocznego, niegdyś Starożytnego, władcę Krwi, więc prawie wcale nie potrzebuje jedzenia, wysysa
krew podobnie jak skelt, trupy zwierząt zostawia na widoku. Charakterystyczne
dla niej jest wgryzanie się w tchawicę bez zostawiania dodatkowych obrażeń.-zakończyłam, w oczach niektórych wilków widziałam strach. Gdy za moimi plecami można było słyszeć ryk, nie przejęłam się tym.
-To jest Xami.-powiedziałam spokojnie, lecz wiedziałam z czym to się wiąże. Wiele wilków zginęło podczas poszukiwania go.-jest potężnym Smokiem, lecz nie posiada skrzydeł. Jest przykuty do Mrocznych Gór, więc nie może odejść. Toczy wojny ze Starożytnymi.-znów zakończyłam swą opowieść. Gdy wszyscy poszli spać, obudziłam Blankę, Black Mystery i tego nowego. Za plecami słyszeliśmy jak Sol i kilka innych basiorów zaczyna pieśń, uwielbiałam gdy śpiewali więc gdy skończę rozmowę przyłączę się do nich.
Czy wiara zostanie nagrodzona
Gdy nasz czas dobiegnie końca?
Czy przegapię ostatnie ostrzeżenie
Przez kłamstwo, którym żyję?
Czy jest tam ktokolwiek?
Przecież wiem, że dusza istnieje
I nie jestem godzien...
Czy ogarnie mnie ciemność
Gdy zacznie brakować tchu?
Czy może pociągnie mnie światłość
Ku swej wiecznej chwale?
Nawiedzają mnie głosy
Mówiące, że nie ma czego się lękać
I wciąż Cię wołam* - dodałam w myślach, gdy tylko odeszliśmy wystarczająco daleko, by niestety nie słyszeć tego co śpiewają.
-Mamy coś do wyjaśnienia.-spojrzałam morderczo na Black, udała że tego nie zauważyła. Ruszyli za mną a ja zatrzymałam się dopiero przed jaskinią.-kim ty jesteś, do jasnej cholery?!-podniosłam głos, choć wiem że nie powinnam, basior podniósł głowę i spojrzał na mnie lodowato, wytrzymałam spojrzenie, sama odnosiłam się do niego dosyć wrednie, jak na Alfę, ale jest na terenie Canavar.
-....
>Rangus? c: <
*Tekst piosenki "Breaking Benjamin - Ashes of Eden"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz