piątek, 24 lutego 2017

od Shadow cd. Vico

-Miło mi. Jestem Shadow i jestem przywódczynią naszej watahy.-odparłam siląc się na uśmiech-masz szczęście ze nie spotkałeś Shaiks'a idąc przez las.
-Tego czegoś?-wskazał łbem na Pioruna który niósł w pysku w stronę medyczki (była u kresu sił...)
Pokiwałam głową a on zaśmiał się twierdząc że takie coś nie może zrobić nam krzywdy. Zignorowałam to ale zanotowałam w pamięci żeby kiedyś pokazać mu co potrafi Shaiks. Skrzywiłam się na samo wspomnienie ostatniej walki.. Usłyszałam jak nasza medyczka mnie woła. Była stara i bardzo schorowana ale pomimo tego leczyła nasze stado. Popędziłam w jej stronę nie zważając na towarzyszącego mi wilka. Chciał mnie o coś zapytać, poczułam wyrzuty sumienia z powodów ignorowania Vico ale teraz ona była ważniejsza. Wpadłam do jej legowiska starając się wyhamować. Białe futro wilczycy było teraz szare. W oczach zakręciły mi się łzy ale zamrugałam by się nie rozpłakać. Po chwili dołączył do mnie Vico.
-Wołałaś mnie, Gwiazdo?-zapytałam zmartwiona, pokiwała słabo głową- co się stało?
-Kochana Shadow. Byłaś najlepszą przywódczynią ale mój czas dobiega końca. Mharu już tu idzie...-musiała zrobić długą przerwę by złapać oddech, złapał ją atak kaszlu- Spotkamy się po Drugiej Stronie. Będę na Ciebie czekać. -znów musiała przerwać, czułam piekące mnie łzy- Znajdź mi godnego następcę-Gwiazda położyła głowę na legowisku i zamknęła oczy. Po chwili usłyszałam charczenie i zapadła prawie całkowita ciemność w biały dzień, kątem oka zauważyłam że Vico się cofa. Pewnie jeszcze nie wiedział o co chodzi... Rozjaśniło się trochę lecz ciemność wciąż trwała. Zobaczyłam Mharu pochylającego się nad Gwiazdą. Wreszcie usiadł i zaczął z nią rozmawiać, cofnęłam się trochę by go nie denerwować. Vico trząsł się ze strachu. Nie dziwiłam mu się, zareagowałabym tak samo gdybym pierwszy raz widziała Starożytnego...
-Gwiazdo. Byłaś przygotowana na śmierć więc jesteś gotowa odejść. Potrzebuję pozwolenia Alphy. Rozmawiałyście?-jego chłodny głos przyprawił mnie o dreszcze ale znałam tę procedurę. Wystąpiłam do przodu unosząc głowę i starając się utrzymywać kontakt wzrokowy z Mharu.
-Tak. Rozmawiałyśmy i wydaje pozwolenie, był to jej wybór a to czy pozwolisz jej umrzeć należy do Ciebie.
-Więc, Gwiazdo, twoje życie dzisiaj dobiega końca lecz pamiętaj że możesz powrócić na ten świat gdy odnajdziesz Drogę. -pokiwała słabo głową a ja wycofałam się do tyłu. Ułożyła się wygodnie i odeszła najspokojniej w świecie we śnie. Mharu podniósł łapę i z jej ciała wyleciała mała, srebrna mgiełka. Jej dusza...
-Nic tu po nas, Vico. Przepraszam że musiałeś to oglądać-dodałam ze smutkiem a z moich oczu wypłynęły łzy. Szybko się opamiętałam... -Potrzebujemy nowego medyka. Chodź się umyć a ja w tym czasie porozmawiam z Saol-uśmiechnęłam się smutno do niego i odprowadziłam do jeziorka. O dziwo była tam wspomniana wadera. Porozmawiałam z nią w sprawie Vico i zgodziła się bym mianowała go Medykiem. Zauważyłam że basior już wyszedł z jeziora więc podbiegłam w jego stronę.
-Chcesz zostać medykiem? Będziesz nam potrzebny. -popatrzyłam na niego z uśmiechem w oczekiwaniu  na odpowiedź.


>Vico? c: <

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz