To co powiedział Piorun mną wstrząsnęło...
-Dziękuję..-wyjąkałam i popatrzyłam na niego. Jego oczy też były piękne, przypominały mi trochę niebo w czasie burzy, on sam również był niczego sobie, nagle pokręciłam głową- nie pokazałam Ci przecież terenów watahy! Chcesz iść teraz?-pokręcił przecząco głową i uśmiechnął się do mnie a krew jelenia skapywała mu z pyska. Przeczuwałam że ze mną jest podobnie ale nie zwracałam na to uwagi.
-Swoją drogą nie tylko masz ładne oczy.-usłyszałam głos Pioruna który szedł koło mnie, zaśmiałam się cicho ale nie odpowiedziałam na pytanie.
-Wiesz.. sama jako Alfa nie daje sobie rady. Chciałbyś mi pomóc?-zapytałam basiora który wybałuszył na mnie swoje błękitne oczy.
-Ja.. Alfą?! Ale.. Jak?-jąkał się a ja zaśmiałam się.
-Tak! Ty głuptasie, i tak powinnam była Ci to wcześniej powiedzieć. Przemyśl to a ja w tym czasie idę sprawdzić czy jakiś Shaiks nie błąka się po lesie. Przydałoby się je wytępić.
-Shai.. co?!
-Takie wredne stworzenie. -odparłam beznamiętnie i pobiegłam w stronę lasu. Niektóre Shaiksy były teraz na "wyprawie" lecz na pewno jeden z nich zechce mnie zaatakować. Już po chwili poczułam jego odór i odwróciłam się gwałtownie kiedy to coś skoczyło na moje plecy. Warknęła ostrzegawczo ale Shaiks nie chciał mnie puścić-no spadaj gnoju!-tym razem już krzyknęłam ale to stworzenie wgryzło się w moje futro i przebiło skórę swoimi ostrymi ząbkami. W głowie zaświtał mi pewien plan. Rzuciłam się na plecy przygniatając Shaiks'a swoim ciężarem, wydał zduszony jęk a ja starając się ignorować ból przetoczyłam się na nogi i wgryzłam w jego tchawicę. Bardzo pogryzł mi plecy, czułam gorącą krew cieknącą po moim futrze, zignorowałam to i jeszcze mocniej zacisnęłam szczęki. Wreszcie Shaiks wydał swój ostatni wrzask (dosłownie...) i znieruchomiał. Ułożyłam sobie w pysku jego ciało wygodniej i ruszyłam w stronę jaskini trzymając jego trupa.
-Shadow! Co to jest i co Ci się stało!?-usłyszałam przerażony krzyk Pioruna, uśmiechnęłam się słabo i wyplułam Shaiks'a z pyska.
-To jest Shaiks, jednego mniej i to tego silniejszego. Ze mną wszystko.. -tutaj musiałam zrobić pauzę- jest dobrze.
-Widzę że nie! I to wygląda jak łysa świnia-dodał już z uśmiechem, ja też się zaśmiałam- chodź, powinnaś odpoczywać po takiej walce.-tu mnie trochę zmartwił więc popatrzyłam na niego z wahaniem.
-A.. kto zajmie się watahą? I co jeżeli nas zaatakują?!-zapytałam zestresowana.
-Zostaw to mnie-odparł i uśmiechnął się zachęcająco, uspokoił mnie trochę ale nie mogłam negocjować. Wyszedł na obchód a ja leżałam sobie w jaskini i zastanawiałam się co począć...
>Piorun? c: <
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz