piątek, 24 lutego 2017

od Vico cd. Shadow


 Szedłem przed siebie, jak zwykle zresztą. Odkąd ocknąłem się na plaży tak właśnie wyglądał każdy mój dzień – włóczyłem się, od czasu do czasu przystając i odpoczywając. Nie wiedziałem co innego mógłbym robić, a tak istniała przynajmniej niewielka szansa na znalezienie jakiegoś towarzystwa. Samotność doskwierała mi na tyle mocno, że już powoli zaczynałem tracić nadzieję, jednocześnie jednak nie chcąc się poddać.
Łapy zapadały mi się w błocie. Śnieg roztopił się bardzo szybko, więc mieszając się z ziemią stworzył prawdziwe bagno. Nie było one może na tyle głębokie, żeby można było się w nim utopić, ale na pewno utrudniało marsz. Poruszałem się znacznie wolniej niż normalnie, co w moim przypadku można było uznać za prędkość leniwca. Najważniejsze dla mnie było jednak to, że cały czas brnąłem do przodu, nawet w tak powolnym tempie.
W pewnym momencie zrobiło się nieco ciemniej, za sprawą chmur, które przykryły praktycznie całe niebo. Wisiały nisko i wyglądały dość nieprzyjemnie. Nagle zaczęło padać. Właściwie mogłem się tego łatwo domyśleć i znaleźć jakąś kryjówkę, zanim krople zaczęły spadać, ale nie zwróciłem zbyt dużej uwagi na pogodę.
Przyśpieszyłem nieco i wyszedłem z błota. Zajęło mi to więcej, niż się spodziewałem, gdyż ulewa znacznie powiększyła bagno w bardzo krótkim czasie. Byłem cały przemoknięty i pewnie musiałem wyglądać jak jakaś sierota – do wysokości brzucha zwisały ze mnie strąki futra posklejane błotem, natomiast wyżej nie została na mnie sucha nitka. Teoretycznie mógłbym poradzić sobie z tym pierwszym, zmywając grudki ziemi deszczem, ale był on tak lodowaty, że nie miałem zamiaru tego robić. Praktycznie szczękałem już zębami, więc rozejrzałem się, szukając jakiegoś schronienia. Na horyzoncie było widać jakąś sporych rozmiarów jaskinię. Czym prędzej ruszyłem w tamtą stronę. Kiedy nareszcie znalazłem się w środku zwinąłem się w kłębek pod ścianą i zasnąłem.
- Co robisz w jaskini naszej watahy? - Obudził mnie obcy głos.
Otworzyłem szybko oczy i ujrzałem wilczycę. Miała bardzo ciemne futro z jaśniejszym podbrzuszem i łapami. Wyglądała dość masywnie, jednak nie byłem pewny czy była to zasługa mięśni, czy grubej warstwy futra zimowego. Wpatrywała się we mnie jasnymi, błękitnymi oczami.
- Waszej watahy? - Spytałem lekko zachrypłym głosem. W końcu nie odzywałem się do nikogo przez bardzo długi czas.
Tyle czasu szukałem innego wilka, a teraz napatoczyłem się na całą watahę. Tylko czemu akurat teraz nie mogłem wyglądać przyzwoicie i zrobić dobrego wrażenia...
- Tak. Naszej watahy. Co cię tu sprowadza? - Powtórzyła pytanie nieco już sfrustrowana
- Um... Chodziłem wczoraj po okolicy... I spadł deszcz, więc chciałem poszukać schronienia. No i zobaczyłem to miejsce, więc tu przyszedłem. - Opowiedziałem dość chaotycznie. - A tak w ogóle to jestem Vico.

< Shadow? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz