Wreszcie zdobyłam się na odwagę, by powiedzieć basiorowi o tym że wkrótce narodzą nam się szczeniaki.
- Piorun? - powiedziałam, basior szybko spojrzał w moją stronę. - muszę... Ci coś powiedzieć.
- Tak?
- Bo... my będziemy mieć szczenięta. - wydusiłam to z siebie, ale było to warte. Uśmiech, który zawitał na pysku basiora utwierdził mnie w przekonaniu że nic lepszego nie mogło mi się przydarzyć.
- Będę ojcem? - zapytał, a ja skinęłam niepewnie głową, nie wiedząc jakiej reakcji powinnam się spodziewać.
- Nie żartujesz? - zapytał z uśmiechem.
- Nie, to prawda - odparłam radośnie.
-
Yupii! - radość Pioruna była wprost... słodka. Zaczął zadawać mnóstwo pytań, które były związane z naszym potomstwem.
- Jak je
nazwiemy? Ile ich będzie? Jak myślisz jakie będą miały moce? - podsumowałam to cichym zaśmianiem się i chwilą ciszy. Basior wciąż uśmiechał się szeroko, wiedziałam o nich niewiele. Obaj nie wiedzieliśmy jak je nazwiemy ani jakie będą mieć moce. Nie odpowiedziałam na pytanie, Piorun zdecydował że idziemy już spać. Zgodziłam się, i zeszliśmy ostrożnie na dół, widać było że basior się martwi. Rzuciłam jeszcze okiem na śpiącą watahę. Zauważyłam Szarego, który uśmiechał się przez sen. Ciekawe o czym śnił... Położyłam się na swoim legowisku, szary basior ułożył się niedaleko mnie. Oddałam się w objęcia Morfeusza.
-Witaj Shadow. -w moim umyśle zabrzmiał głos Mharu. - Dawno się nie widzieliśmy, nieprawdaż? - teraz zauważyłam pozostałych Starożytnych, w tle ujrzałam jeszcze czyjąś sylwetkę. Nie odważyłam się zapytać kto to.
- To nie jest koszmar. Spokojnie. - Saol chyba zauważyła moje zdenerwowanie. - Wiemy, że wkrótce będziesz mieć szczenięta. Pilnuj ich dobrze. - sylwetka Starożytnej zamigotała i po chwili znalazła się z tyłu reszty. To tyle? Pomyślałam, spodziewałam się jakiejś misji... czy czegoś takiego a ona wyjeżdża mi tu z "pilnuj ich dobrze". Mharu spoglądał na mnie uważnie, jakby próbował mi coś przekazać. Basior podszedł kilka kroków i usiadł, wlepiając we mnie swój wzrok. Minuty mijały w ciszy, wreszcie się odezwał.
- Poznaj Chaos. - dotknął lekko mojej łapy, świat zawirował jakbym podróżowała cieniem. Poczułam jak moje łapy odrywają się od chłodnej posadzki. Chwilę potem poczułam miękką trawę pod poduszkami łap. "Co jest?" zapytałam się w myślach, widząc to wszystko. Trawa była wypalona i pokryta zaschniętą lub świeżą krwią. Rozejrzałam się wokoło, zauważyłam bezwładne ciała wilków i innych zwierząt. Niektórzy próbowali wstać, podnieść się. Inni zaś uciekali. W pewnym momencie błysnęło oślepiające światło i po środku tego wszystkiego pojawił się wilk. Trzymał w pysku płonącą pochodnię, wokół jego ciała były płomienie ale on nic sobie z tego nie robił. Podszedł do mnie... nas, bo w tym momencie pojawił się Mharu.
- Jestem Chaosem. - warknął, gdy wbił pochodnię w ziemię, zapłonęła jeszcze większym ogniem.
- Jakbym się nie domyśliła.. - mruknęłam, poczułam karcące spojrzenie Mharu na sobie.
- A to jest chaos, który był tutaj. - jego gardłowy warkot przyprawiał mnie o dreszcze. - a teraz, wybudź się i zastanów nad naszymi słowami.
Nic nie rozumiałam z tego wszystkiego, co to miało znaczyć? Kim był Chaos i co chcieli Starożytni? Zauważyłam że Szarego już nie ma, poszedł na trening. Chciałam podzielić się tym wszystkim z Piorunem, ale jego nie było... Zastanawiało mnie, gdzie mogło go wywiać... Poczułam nagły skurcz. Tak szybko? Położyłam się i zaczęłam głęboko oddychać, próbując nie zemdleć z bólu.
Gdy było po wszystkim, przyszedł Piorun z uśmiechem na pysku. Za nim w podskokach biegł Szaraczek. Czarna kuleczka zaczęła oddychać i popiskiwać.
- Warrior... - szepnął jej ojciec, trącając ją lekko nosem. Szary wpierw był zdziwiony, ale chwilę później jego pyszczek rozświetlił uśmiech dumy.
- To moja siostra? - zapytał a my zgodnie skinęliśmy głowami. - Cudownie! - wykrzyknął a potem skulił uszy, gdy zobaczył że Warri śpi. Byłam zmęczona ale też szczęśliwa. Piorun wziął Szarego na stronę i wytłumaczył mu wszystko o jego siostrze. Żałowałam tylko, że Szaraczek nie ma przy sobie swoich prawdziwych rodziców...
------
Piorun?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz