poniedziałek, 28 sierpnia 2017

od Szaraczka cd. Warrior

Pierwsze kilka miesięcy z Warrior było trochę monotonne, ale gdy wadera nabrała chęci na dalsze wyprawy, zaczęło robić się ciekawie. Pewnego dnia poszliśmy bawić się nad jezioro, zabawa była przednia! Zaczęliśmy od zabawy w berka, później naszła nas ochota na chowanego, wreszcie padła propozycja walki. Jako starszy brat, miałem niedużą przewagę, ale Warri była sprytniejsza ode mnie i wygrała dwa do jednego. Gdy już ochłonęliśmy, kulka energii znowu zaproponowała zabawę.
- Szary! To w co się teraz bawimy?
- Nie wiem, może wyzwania?
- To pierwsze ty! Idź do stawu i spróbuj wyłowić rybę - powiedziałem z szelmowskim uśmiechem, pewnie dostanę kazanie od Shadow i Pioruna, ale chciałem to zobaczyć.
- Okej! - ku mojemu zdziwieniu, potwierdziła. Oglądałem całe zajście z uśmiechem, pochyliła się już nad taflą wody i już miała zamoczyć pysk, gdy nagle odskoczyła do tyłu niczym sarna. Stłumiłem śmiech i przyjrzałem się jej. Podeszła do mnie  i opowiedziała o tym, co zobaczyła. Wyśmiałem ją i zaproponowałem pójście do Shadow. Warrior powiedziała jej to samo co mi, zauważyłem jak na jej pysku maluje się strach i zmartwienie. Przekręciłem głowę, nie wiedząc co o tym myśleć. Shad i Piorun jednak zbyli nas "tylko wam się przywidziało". Nie chcieli nam uwierzy, machnąłem gniewnie ogonem gdy odeszli rozmawiać między sobą. Spojrzałem w stronę lasu, z którego ponoć wyłonił się ten cień.
- Dobra! - z rozmyślania wyrwał mnie głos Warri. - musimy rozwiązać zagadkę! Ja będę Wojowniczy Wilk a ty Szary kulek!
- Co? Czemu Szary kulek? - wykrzyknąłem zdumiony.
- No dobra, Waleczny Szary kulek.
- Okej. - odparłem niechętnie i podążyłem za waderką, zaprowadziła nas nad staw, gdzie podobno widziała tamten cień. Chciałem odpuścić, bo nie było żadnych śladów. Warrior uparła się żeby jeszcze poszukać, dla świętego spokoju chodziłem za nią i pomagałem. Nastąpił moment, gdy zdecydowała się zrezygnować. Pociągnąłem kilka razy nosem, by poczuć zapach lasu, ale zamiast niego wyczułem siarkę i spaleniznę. Nie podzieliłem się z Warri tym odkryciem, zachowałem je dla siebie.
- Wracajmy. Jesteśmy zbyt daleko. - warknąłem i popchnąłem ją w stronę domu, słońce chyliło się już ku zachodowi więc tym bardziej musimy się pospieszyć. Warrior musiała podbiegać by utrzymywać równe tempo, zignorowałem to. Gdy dotarliśmy na polanę, dokończyliśmy zabawę.
Shadow i Piorun zawołali nas na posiłek, gdy już zaczęło zmierzchać. Rozmowa nie kleiła się, więc odpuściłem sobie próby utrzymania jej. Dokończyłem jedzenie sarny, już samotnie bo Warri i reszta poszła spać. Wstałem i wtuliłem się w miękkie futra, równe oddechy Shadow, Pioruna i Warrior uspokajały. Wreszcie usnąłem.
 
- Warri! - trąciłem śpiącą waderkę łapą. - wstawaj. Idziemy rozwiązać "zagadkę". - Warrior otworzyła leniwie oczy i przeciągnęła się. Uciszyłem ją gestem i wyszedłem wolno z jaskini, szczeniak podążał za mną wlepiając we mnie swoje brązowe oczy. Nadepnąłem na mech i prawie się przewróciłem.
- Wszystko dobrze? - wyszeptała młoda, skinąłem głową i ruszyłem truchtem w stronę lasu. Warri pobiegła za mną, gdy wreszcie byliśmy wystarczająco daleko od watahy, przystanąłem na chwilę.
- To tam go zauważyłaś? - zapytałem, będąc pewnym na odpowiedź twierdzącą. Pokiwała niepewnie głową, ruszyłem stanowczo w stronę lasu. Warrior spojrzała na mnie, jakbym był duchem. Potrząsnąłem głową i wciągnąłem powietrze, znowu siarka i spalenizna. Rozejrzałem się, tym razem niepewnie czy aby na pewno to był dobry pomysł, by ją tu zabrać. Przełknąłem ślinę i przeszedłem jeszcze kilka kroków, mój wzrok krążył wokoło, skupiałem się na znalezieniu jakiś śladów i na pilnowaniu Warrior.
- Łatwo było was tu zwabić. - głos rozlegał się bardziej w moim umyśle, niż w okolicy. Usłyszałem jeszcze śmiech. Warrior skuliła po sobie uszy  i wtuliła się we mnie. Czyli ona też go słyszała? Objąłem ją łapą i przysunąłem do siebie. - Naprawdę myślisz że uda Ci się ją ochronić? Pokażę wam coś. - warknął i nagle pojawił się przed nami. Był czarnym i mocno zbudowanym basiorem, jego futro płonęło, lecz on nic z tego sobie nie robił. W jego pysku znajdowała się pochodnia, teraz wbił ją w ziemię, zapłonęła jeszcze większym ogniem. Od miejsca gdzie się znajdowała, wypłynęło białe światło. Sceneria się zmieniła, poczułem jak dławi mnie dym. Obejrzałem się w bok, by znaleźć wzrokiem Warrior, zamiast małej kluseczki zobaczyłem dorosłą wojowniczkę. Zauważyłem że ja też jestem wojownikiem. Po moich łapach ściekała krew, Warrior była brudna od krwi i kurzu. Jej postawa wskazywała na gotowość do walki. Rozejrzałem się wokoło, trawa była wypalona od ognia. Całe to miejsce spowijał dym i mgła. Widoczność była ograniczona, ale ujrzałem nieruchome ciała, kilka wilków próbowało wstać.
- To. - uśmiechnął się tajemniczo i otoczył to miejsce wzrokiem. - jest wasze przeznaczenie. Zostaliście włączeni do walki, nie możecie się wycofać.  - przełknąłem ślinę i spojrzałem na Warrior. Na jej pysku zawitał morderczy uśmiech.
 
---------
Warrior? :3 Troszku dorośliśmy :P



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz