Jade zemdlała a Opal wydała zduszony okrzyk. Shakamure spojrzała na nas swoimi ślepiami. Wmurowało mnie ale postarałam się opanować emocje, bestia rzuciła się do przodu a ja bezskutecznie chciałam opanować szczenięta.
-Wyjdźcie z jaskini! Już!-nikt nie zawahał się wykonać mojego polecenia, tabun przerażonych wilków wybiegł jak oparzony. Zostałam ja i jakaś wadera, nie zwróciłam uwagi która. Shakamure wpierw pobiegła za nimi ale ujrzała mnie. Pewnie w jej głowie zaświtało coś w stylu "jest słabym ogniwem". I tyle.
-No atakuj.-wyszeptałam do siebie a ona jak na zawołanie rzuciła się na mnie, jej kolce w ogonach co chwila zagłębiały się w moim ciele lecz odpłacałam się jej. Już po chwili czarna posoka potwora spływała po jej umięśnionym cielsku. Warknęłam gdy zauważyłam że Shakamure przejmuje kontrolę.
Hahaha! Jak dawno nie byłem w takim młodym ciałku. Wreszcie! Co powiesz na zamordowanie tego stwora? Co z tego że to mój wytwór?! Ważne że umrze!Kim ty do cholery jesteś?!-w moim umyśle też toczyła się walka lecz ze Starożytnym.
Jak to kim? Mharu. A teraz jeżeli pozwolisz przejmę kontrolę.
Widziałam swoimi oczami lecz nie wykonywałam tego co chciałam, ot tylko widziałam co się dzieje. Wyłączył się mój umysł, uczucia czy reakcja na ból. Po prostu sobie istniałam, przebłyski świadomości się pojawiały. Zauważyłam że tą waderą jest Black Mystery.
-Idź-warknęłam, po części do niej a po części do Mharu.
Oh.. Ale ja się dopiero rozkręcam! Wymordujemy szczenięta?! Chociaż to małe ciałko jest już niewygodne i czuje że się męczysz. Nie zabiję Cię więc niedługo je opuszczę, lecz może jednak je przejmę?
Ugryzłam Shakamurę, z mojego gardła wydobyło się nienaturalne warknięcie. Mharu.
Bestia wściekła wbiła swoje kolce z ogona w ciało wadery, chyba syknęła ale nie wiem. Spojrzałam na nią i "oślepiło" mnie niebieskie "światło" a raczej ogień którym się zajęła Mystery. Znów zagłębiłam zęby w cielsko bestii która również zapłonęła. Wyjęłam z niej słabo pysk i odsunęłam się na bezpieczną odległość, nie chciałam być niebieską pochodnią. Shakamure spłonęła.
-Dziękuję-wyszeptałam, Mystery chyba to usłyszała ale nie wiem. ZABIJE JĄ! TO JA MIAŁEM ZABIĆ SHAKAMURE! ZNISZCZYŁA MI MOJĄ ZABAWĘ. BĘDZIE CIERPIEĆ GDY UMRZE! ZAGWARANTUJE JEJ TO! A teraz przeniosę twe ciałko i tam je opuszczę.
Jak powiedział tak zrobił, zostawił mnie półprzytomną na środku polanki. Z mojego grzbietu przestała wyciekać krew, pozostały blizny, pewnie sprawka Mharu, jak chciał miał narząd podobny do serca. Byłam wyczerpana, nie miałam siły by wrócić do watahy. Położyłam głowę i odpłynęłam, nie wiem na jak długo.
-Hej... żyjesz?-wybudziło mnie trącanie mojego grzbietu łapą. Nie otworzyłam nawet oczu.
-Żyję. Coś się stało? Shakamure znów zaatakowała?! Mharu spełnił groźbę?!-zaczęłam panikować, otworzyłam z przerażeniem oczy i zamiast bestii zauważyłam... Wilka.
-Sha.. co?!-zapytał zdziwiony i zażenowany moją reakcją.
-Przepraszam, jestem Shadow. Coś potrzebujesz?-zapytałam, wciąż leżąc bezsilnie. Brawo Shadow! Jesteś idiotką, a jeśli on jest wrogiem? Droga do śmierci otwarta.
>Ray? c: <
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz