piątek, 15 września 2017

od Szarego cd. Warrior

Wadera, którą wyczułem, to Warrior. Zakląłem cicho i otarłem szybko łzy, które jednak wciąż spływały po moim pysku. War przytuliła mnie i stwierdziła, że prawdziwą rodziną jest ta, która wychowała, a nie ta która wydała na świat. Wtuliłem się w nią, czując przeogromną ulgę i... wdzięczność? Chyba tak to mogłem nazwać.
- Szary, proszę Cię nie płacz, jesteś moim bratem, byłeś moim bratem i będziesz moim bratem nie ważne co się stanie. A teraz chodźmy. - powiedziała, uśmiechając się lekko. Zamrugałem kilka razy, bo nie mogłem uwierzyć w to, co właśnie powiedziała Warrior. Opanowałem płacz miarę szybko i podążyłem za młodą, która skierowała nas do watahy. Pociągnąłem nosem, poczułem aż za dobrze znajomy mi zapach - siarka. Rzuciłem przerażone spojrzenie Warrior, która tylko pokręciła głową. Wystrzeliliśmy do przodu, mając świadomość że teraz o naszej sytuacji decydują sekundy. Przyspieszyłem, zaczęło czuć spalenizną.
- Cholera. - warknąłem i zatrzymałem się gwałtownie gdy pojawił się Chaos.
- Mówiłem, że wrócę. Teraz idziesz ze mną Warrior, twoim pierwszym zadaniem będzie zabicie Szarego. - warknął, rzuciłem waderze zdziwione spojrzenie. Spięła mięśnie, jej sierść na grzbiecie zaczęła się jeżyć. Basior wciąż uśmiechał się, żądając krwi i mojej śmierci. Warrior spojrzała na Chaos wyzywająco, czyżby chciała mu się sprzeciwić?
- Nigdy! Spier*alaj! - krzyknęła i rzuciła się na jednego z bogów. Zakląłem cicho, to nie mogło skończyć się dobrze. Wadera gryzła go gdzie popadnie, Chaos kilka razy odwzajemnił jej się tym samym, na jego ciele widać było kilka głębokich ran. Przypatrywałem się temu z przerażeniem, widząc w moim umyśle scenę z  wizji, spowodowaną przez tamtego wilka. Zadrżałem lekko, gdy basior rozkazał jej przerwać. Zrobiła to, przypatrując mu się ze zdziwieniem.
- Uciekajmy, on zbiera siły. - wyszeptałem, widząc jak wokół niego zbiera się krwistoczerwona mgła. Znów niemiły ścisk w żołądku, ruszyliśmy sprintem w stronę watahy. Obrazy migały mi przed oczami, słyszałem świst wiatru i to jak za mną tworzy się niewielka warstwa szronu. Basior spokojnie pobiegł za nami, miałem świadomość że nie ważne jak bardzo będziemy się starać, on i tak tu trafi. Morderczy wzrok przygwoździł młodą do ziemi, nie mogłem się poruszyć. Basior wbił kły w jej gardło, mogłem przysiąc że czuję to co ona w tamtym momencie. Krew wyciekała z pomiędzy warg basiora, skrzywiłem się lekko. Kątem oka ujrzałem Snajpera, rzuciłem mu wściekłe spojrzenie i rzuciłem się na Chaos. Wilk zdezorientowany odpuścił Warrior, skupił się na mnie. Wreszcie tamten dupek ogarnął o co chodzi, i również zaatakował basiora. Zyskiwaliśmy powoli przewagę nad Starożytnym.
Wokół basiora rozpalił się ogień, i odgrodził nas od niego. Skuliłem uszy po sobie, to nie było coś co lubię.
- Nie sądziłem, że będziecie tacy silni. W szczególności ty Warrior. Wrócę tu za niedługo z moją armią. Jeszcze się policzymy. -  warknął ochryple i zniknął, wraz z ogniem który pozostawił po sobie wypalone koło. Warrior zdążyła uderzyć go piorunem, jego łapa miała teraz wzorek który rozciągał się do ogona.
Shadow i Piorun podbiegli do nas, oglądając naszą dwójkę z przerażeniem. Wycofałem się i przyjrzałem temu wszystkiemu ze smutkiem.
Nie pasuję tu. Pomyślałem i przymknąłem oczy, otworzyłem je dopiero gdy poczułem że ktoś się we mnie wtula.
- Dziękuję. - wyszeptała Warrior. Uśmiechnąłem się smutno, młoda nie powinna walczyć. Poczułem jak jej krew ścieka po mojej piersi, odsunąłem ją od siebie i obejrzałem ze zmartwieniem, te rany trzeba wyleczyć. Wtuliła się jeszcze do Snajpera, spojrzałem na tą scenę z lekkimi wyrzutami sumienia, wyglądało na to że ufa bardziej jakiemuś dupkowi który jest tu drugi dzień niż mi. Słońce zaczęło zachodzić, nastąpiła zmiana patroli.
- Sel! Nyx! - krzyknąłem w stronę bardzo dobrze znanej mi dwójki. Odwrócili się i przerwali aktualne zajęcie, jakim był wybór trasy. - Mógłbym się zabrać? - zapytałem z wymuszonym uśmiechem.
- Jasne. Jeszcze...
- Z nami idzie Drakon. - dokończył za nią chłodny głos brązowego basiora. Zjeżyłem się lekko a z mojego gardła wydobył się warkot. Czemu właśnie tego dupka musieli zabrać na patrol?
- Jaki jest cel? - zapytałem, ignorując basiora który właśnie uśmiechał się w stronę Verum, która chyba też miała iść. Zakląłem cicho, chciałem jednak odpocząć od tego.
- Silva Mortem. Doszły słuchy, że rozpanoszyły się tam Shaiks'y. - wzdrygnąłem się, nie cierpię tamtych stworów. Cholera. Skinąłem jednak potulnie głową, Verum i Drakon uśmiechnęli się wrednie i unieśli głowy.  Zauważyłem jak Warrior i Snajper wchodzą do jaskini.
- Nyx? Idźcie beze mnie. Mam.. coś ważnego do zrobienia. - powiedziałem szybko i pobiegłem do miejsca gdzie wszyscy odpoczywają i śpią.
- Tchórz! - usłyszałem za sobą. Stłumiony śmiech Verum nawet mnie nie zainteresował. Wparowałem do jaskini, przeczuwając że zaraz wydarzy się coś złego.  Odszukałem wzrokiem Warrior, która zdążyła pogrążyć się we śnie. Usiadłem naprzeciwko niej i wpatrywałem się, jak jej oddech staje się równy a mięśnie się rozluźniają. Uśmiechnąłem się smutno.
Może jednak tu jest moje miejsce? Może jednak to nie był czysty przypadek... Pomyślałem i znowu zacząłem wpatrywać się w waderę. Moje oczy zaczęły się zamykać, zmęczenie zaczynało górować nade mną. Rozbudziło mnie nagłe błyśnięcie, rozejrzałem się, by spojrzeć co się zmieniło czy to tylko była iluzja, którą stworzył mój zmęczony umysł. Warrior! Nie chciałem patrzeć na jej legowisko, ale jednak z niechęcią przeniosłem na nie swój wzrok. Była tam tylko... mgła? Światło które aż za dobrze przypominało o Chaosie.
- Znajdę Cię dupku, i pomszczę za Warrior. Cokolwiek zrobisz, gdziekolwiek będziesz, znajdę Cię. - rzuciłem. Świadkami mojej obietnicy była noc i porywy wiatru, które jakby podpisywały ją wraz ze mną.

>Warri? :3 A czo to takiego? <

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz