niedziela, 12 marca 2017

od Black Mystery cd. Rango

-Już to zrobiłeś!-krzyknęłam, byłam zła, że wypowiadał się o żywiole, o którym nie miał pojęcia. Zimny ogień był dużo trudniejszy do opanowania, a także gorętszy niż zwykły.
Rango chyba nie za bardzo wiedział, co zrobić. Westchnęłam z poirytowaniem widząc, jak zaniepokojony rzuca mi nerwowe spojrzenia. (Ale trzęsie w tym auutobusie XD ~ja) Niby nie wiedział nic o moim żywiole, ale nienawidziłam, gdy ktoś oceniał cokolwiek od razu, bez zapoznania, którego w tym przypadku każdy raczej wolałby uniknąć... drwili z mojego żywiołu, drwili z jego nazwy a potem ze mnie, kiedy nie potrafiłam nad nim zapanować...
-Słuchaj.-zaczęłam ostro, wkładając w mój ton odpowiednią ilość chłodu.-Okej, mogłeś nie wiedzieć, co to zimny ogień, ale ocenę mogłeś sobie darować.-powiedziałam chłodno, po czym wyszłam z jaskini.
Zauważyłam Shadow idącą w moją stronę, mruknęłam coś pod nosem, ale stanęłam. Alfa była widocznie zamyślona, ale i skupiona; tak, jakby miała na głowie milion rzeczy do zrobienia. I w sumie pewnie miała, ale przecież nikt jej nie kazał być alfą.
-Mystery.-zaczęła poważnie.-Nie mam dużo czasu, więc szybko; idziemy do lasu na polowanie.
Nic już nie powiedziałam, tylko przewróciłam oczami, kiedy szłam za waderą do lasu. Moje uszy obróciły się, gdy usłyszałam pękanie gałązek gdzieś w pobliżu.
-Stój.-warknęłam cicho do alfy, a sama zaczęłam skradać się do źródła dźwięku.
Po chwili moim oczom ukazał się ogromny jeleń wraz ze stadem jedzący w spokoju trawę. Zerknęłam na Shadow, która skinęła lekko głową. Przygotowałam się do skoku, po czym wbiłam pazury w zwierzę. Stado popędziło na oślep przed siebie, a ja zmagałam się z silnym samcem. Warczałam wgryzając się w jego umięśnioną szyję, ryki jelenia przerywały ciszę panującą lesie. Po minucie wyczerpującej walki wybuchłam i otoczył mnie lekki płomień, wraz z którym przybyły siły i determinacja. Z uporem wbiłam wszystko, co się dało w zwierzę, które po wydaniu z siebie ostatniego dźwięku opadło na ziemię. Z satysfakcją spojrzałam na Shadow.
-Morderca.-orzekła krótko.-Obejmiesz stanowisko mordercy.
-Dobrze, alfo.-dodałam trochę ironii do tego zdania, a jakże by inaczej.
Wadera zignorowała to, zabrała jelenia i ruszyła w swoim kierunku, a ja do jaskini. Stał przed nią Rango.
-Skoro ten twój zimny ogień jest tak potężny, udowodnij.-wbił we mnie spojrzenie. Ze mną powiedzenie "Nie igraj z ogniem" nabierało znaczenia.
-Dobrze więc.-wycedziłam, nie spuszczając wzroku z wilka.-Idziemy na polanę.
Biegliśmy w stronę pobliskiej polany.
-Pokaż, co potrafisz.-powiedziałam sarkastycznie, gdy już przyszliśmy na otwartą przestrzeń. Basior pokręcił tylko głową jakby z politowaniem, a później zamknął oczy i zapłonął czerwonym ogniem. Zdziwiłam się; dobrze nad nim panował. Po chwili uspokoił go i jego sierść była już czarna, ale wciąż biło od niego ciepło.
-Twoja kolej.-uśmiechnął się triumfalnie.
Wzięłam po cichu głęboki oddech i wyszłam na środek polany. W mojej głowie odbijała się jedna, najważniejsza myśl-Nie daj się sprowokować... STOP. NIE.
-Nie.-warknęłam. Nie chcę wywołać kolejnego pożaru... nie znowu.
Wycofywałam się już w stronę Rango, który prychnął tylko. W tym momencie zobaczyłam czarnego wilka schowanego w krzakach. Gdy odwrócił głowę w moją stronę zobaczyłam... jego oczy.
Jego krwistoczerwone oczy.
W głowie pojawiły się wspomnienia sprzed kilku lat. Były to krótkie urywki, bardzo wyraźne. Kiedy moją głowę wypełnił pisk mojej mamy zacisnęłam powieki, a sierść zapłonęła niebieskim płomieniem. Czułam, jak parzy mnie, ale nie byłam w stanie tego zatrzymać. Wilk spojrzał na mnie pogardliwie, a ja warknęłam głośno.
-Słaba jak wtedy...-wyszeptał ironicznie, a ja zobaczyłam na jego pysku ślad trzech, głębokich zadrapań. To był ON.
Zawarczałam, a ogień pochodzący z mojego ciała stał się tak wielki jak nigdy. Zajęła się nim trawa i niektóre krzaczki-teraz za mną była ściana błękitnych płomieni, a wilk stojący przede mną zaśmiał się krótko. Przypomniałam sobie mój sen i zacisnęłam powieki. Ogień parzył moje łapy i ogon, a także grzbiet. Im dłużej patrzyłam na basiora stojącego przede mną, tym płomienie były większe... a ja nie potrafiłam tego powstrzymać. Wilk najwyraźniej dobrze się bawił, bo uśmiechał się drwiąco.
Rango, wyraźnie przestraszony nagłym obrotem spraw, stał i patrzył na to, co się dzieje. Wiem, czego ode mnie oczekiwał. Chciał, w głebi duszy błagał, abym zatrzymała ogień. Ale ja... ja nie potrafię...
-Zatrzymaj to!-krzyknął, gdy płomienie dosięgnęły drzew.
Znowu fala wspomnień. Za dużo... Emocje kumulowały się we mnie.
-Zatrzymaj!! Na co czekasz?!-zawołał znowu.
-Ale ja nie potrafię!!-wybuchłam, a wilk z krwistoczerwonymi oczami zaśmiał się krótko i odszedł.
Rango zawył, a ja zobaczyłam biegnącą w naszą stronę Shadow.
-Mystery...co?!-krzyknęła i zlustrowala mnie wzrokiem.-BLANKA!!!
Nie miałam już siły walczyć z moim żywiołem. Zbyt długo nie daję sobie z nim rady...
Na polanę wbiegła biała wilczyca, która na widok płonącego niebieskim ogniem lasu otworzyła szeroko oczy, alfa podeszła do niej i rozkazała jej coś. Biała wadera kiwnęła głową, chwilę potem łąkę zalała fala wody. Nie zwracałam uwagi na to, że byłam cała mokra, w mojej głowie roiło się teraz od wspomnień.
Wszyscy tu obecni patrzyli się teraz na mnie, więc pokręciłam tylko głową i zerwałam się do biegu. Biegłam wyrzucając z siebie emocje, długo powstrzymywane łzy wreszcie otrzymały pozwolenie na opuszczenie powiek, co od razu zrobiły. W końcu przystanęłam i położyłam się na ziemi. Głowę ułożyłam na wyciągniętych do przodu łapach i oddałam się wspomnieniom.
~-Tery, czas na obiad!-zawołała wielka, biała wilczyca.
Czarna kulka niesfornie wydostała się z gonitwy innych szczeniąt.
-Jas, Tre, Viva, Amy, Percy... wy też.-dodała wadera, z uśmiechem patrząc na szczeniaki.~
~Młoda, czarna waderka leżała obok dużego, szarego basiora. Patrzyli na pełnię, księżyc był piękny.
-Widzisz, Mystery...-powiedział zamyślony wilk.-W czasie oglądania pełni zawsze trzeba zachować ciszę. To jedyny czas, w którym każdy musi pobyć sam...
Waderka spojrzała z uznaniem na ojca i kiwnęła głową.~
~Ciemność. Ciche wołanie matki, chwila przepychanki. Ciemna waderka włócząca się za innymi do wyjścia z jaskini. Piski. Krew. Czerwone oczy. Błękitny ogień.~
Potrząsnęłam głową. Nagle zobaczyłam, że siedzi obok mnie Rango.
-Nie musimy rozmawiać.-powiedział nie patrząc na mnie.
Skinęłam lekko głową i ułożyłam się lepiej na mchu. Basior wciąż siedział niedaleko mnie.
-Nie wrócę na noc do watahy...-wymamrotałam, po czym zasnęłam.
> Rango? c: tutaj dopiero się działo XD (sry za literówki, na fonie pisałam)
>>Shadow~Spoko xD<

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz