-Co tu robisz? Gdzie twoja matka?-wychrypiał w moją stronę i zniżył swój czarny łeb na mój poziom. Chciałem się cofnąć ale ta czynność z usztywnioną łapą sprawiła mi trudność, przewróciłem się a on popatrzył na mnie wzgardliwie. Był czarnym, mocno zbudowanym basiorem a jego skrzydła były wielkie w tym samym odcieniu co futro, oczy lśniły czerwienią... Nie wzbudził mojego zaufania, ale no cóż nie mogłem zwiać jak ostatni Domowiec.
-To teren watahy, więc powinienem zapytać Ciebie co tu robisz. Nie żyje-odparłem buntowniczo, nie interesowało mnie że mówię do basiora na "ty".
-Teren watahy powiadasz? Przykro mi że twoja matka nie żyje. A od kiedy to szczenię jest dyktatorem warunków "co tu robię"? To moja sprawa- ostatnie zdania nie zostały wypowiedziane nie zwykłym milszym tonem tylko gardłowym warkiem. Znów zaliczyłem upadek podczas cofania a ten uśmiechnął się szyderczo. Usłyszałem jakieś szuranie po ziemi i moim oczom ukazała się Shadow.
Była poważna a w jej oczach malowała się wściekłość. Koło niej szli moi "oprawcy".
Drako i Meilleur, obydwoje mnie nienawidzili, byli zestresowani. Wadera popatrzyła się na basiora wrogo.
-Co tu robisz? I jak Ci na imię?-wyglądał na starszego od niej ale odpowiedział z uśmiechem.
-Wavantos. Co tu robię to moja sprawa. -odparł a ja przyglądałem się ich wymianie zdań z niepokojem, Shadow skinęła głową na Drako i Meilleur'a.
Nawet rodziny nie ma. Aż dziw bierze że ma moc, wygląda na Domowca...
W pamięci rozegrała mi się scena gdy poznałem tę dwójkę. Słowa raniły mnie bardziej niż to że nie zostanę uczniem...
-Oo popatrz Drako, przyszedł nasz Domowiec. Powiedz kiedy wreszcie się przyznasz?-prześmiewczy głos Meilleur'a już mnie nie obchodził.
-Co powiesz na to szczurze że ja przynajmniej mam moc, nie to co ty. Może to ty jesteś a Shadow przyjęła Cię z łaski, bo twoja matka ją o to poprosiła?-wywarczałem a wokoło mnie zaczęły wirować płatki śniegu.
-Ja przynajmniej mam matkę, nie to co ty, ty mała gnido.- w jego obronie stanął Drako, a mnie to wprost rozbawiło.
-Naprawdę Mei?-użyłem zdrobnienia którego nie lubił więc warknął na mnie zdenerwowany- nie potrafisz się sam obronić?-zaśmiałem się z niego.
-Jak śmiesz używać tego zdrobnienia?!-krzyknął ale Drako powstrzymał go przed rzuceniem się na mnie (to mnie mocno zdziwiło...). Odeszli w stronę polany "walczyć" ze sobą a ja usłyszałem śmiech Shadow i Wavantosa.
-Mały ty to masz gadane- wycharczał basior ze śmiechem, Shadow uśmiechała się do mnie.
-Co się stało?!-zapytałem zdezorientowany a oni zaczęli się jeszcze głośniej ze mnie śmiać, nadal nie wiedziałem o co chodzi...
Oo popatrz Drako, przyszedł nasz Domowiec. Powiedz kiedy wreszcie się przyznasz?
Słowa Meilleur'a kołatały mi się znów w głowie i przebijały się ponad wszystkie inne myśli i przyćmiły szczęście z wygranej w słownej utarczce.
-Jestem Szaraczek-powiedziałem, sam nie wiem czemu..
-Coś taki nagle przygaszony Szaraku?-zapytał nagle zmartwiony Wavantos.
>Wav? xD<
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz