Debilu, kapie z ciebie woda. -warknęła Mystery i otrzepała się, a krople wody z jej futra poleciały na mnie. Nic nie mówiąc zawróciłem by pójść spać.
-Dziękuje -mruknęła cicho Tery. Ucieszyło mnie to nawet -czyli że potrafisz być miła- pomyślałem. Nie chciałem jej już przeszkadzać, więc nie podszedłem. Postanowiłem że się położę i to zrobiłem, ale po chwili znów wstałem.
-Yh...znów zapomniałem że nie powinienem przebywać w tej jaskini...-warknąłem sam do siebie, po czym skierowałem się w kierunku wyjścia, ale gdy tylko do niego podszedłem poczułem okropne zimno, wiatr i lodowaty śnieg. W końcu burza śnieżna. Wzrokiem błądziłem za jakimś bezpiecznym miejscem, jednak mało co było widać w tej zamieci. Wytężałem wzrok i nagle zauważyłem czarny punkt, który stawał się coraz większy.
-Co do...?! -krzyknąłem, a w tym momencie ten czarny punkt zamienił się w czarną waderę, która jak burza wpadła do jaskini. Cała w śniegu, zdyszana, nerwowo lustrowała wzrokiem wszystkie wilki. Może czegoś szukała? A raczej kogoś.
-Szybciej! -krzyknęła za siebie, a w tej chwili do jaskini wbiegły cztery wilki; Biała wadera, brązowy i szary basior oraz... Blanka. Wszyscy od kilku minut obecni byli cali w śniegu.
-Czy nikomu nic nie jest? -zapytała czarna wadera i otrzepała się ze śniegu.
Nie miałem dokładnego wstępu do tej jaskini, także... wycofałem się za jakiegoś wilka i spokojnie tam siedziałem. Okazało się że w jaskini znajduje się cała wataha, co mnie trochę zdziwiło. To znaczy, było dużo, bardzo dużo wilków, ale jak wcześniej było ich tylko kilka, jaskinia wydawała się mniej pojemna. Przez chwilę każdy sztywnie obserwował każdego, ale po chwili czarna wadera westchnęła i spokojniejszym już tonem odezwała się
-Możecie się położyć. Wszystko jest w porządku. -powiedziała i sama się położyła, co w sumie zrobili wszyscy, a żebym się niczym nie wyróżniał, również się powoli położyłem i zasnąłem.
Kilka godzin później obudził mnie (jak i pewnie pozostałych) głośny krzyk czarne wadery.
-Wstawajcie wszyscy! Mam ważną informację! -krzyczała, ale zaledwie kilka wilków ją posłuchało i oderwało się od tego jakże ciekawego snu, nad którym spędziła już kilka godzin.
-Wstawać!!! -tym razem krzyknęła i jednocześnie warknęła wilczyca i tym razem więcej wilków podniosło głowę -nie słyszycie co do was mówię?! A w sumie róbcie jak chcecie. Chciałam wam tylko powiedzieć że śnieżyca się znacznie poprawiła, ale nie wiem jeszcze dokładnie jak wygląda sytuacja. -wadera najwyraźniej zakończyła swoją przemowę. W jaskini rozległy się głosy, ale ja obserwowałem tą... chyba alfę. Widziałem jak podeszła do jakiegoś wilka i coś mu powiedziała, ale nie słyszałem co, bo wataha była zajęta bardzo głośną rozmową. Zauważyłem że Black Mystery też najwyraźniej nie była tak zafascynowana tą wieścią i że irytuje ją zachowanie watahy, bo wciąż kiwała głową. Wróciłem do obserwowania alfy. Wilk, z którym rozmawiała wybiegł z jaskini.
Siedziałem tak i myślałem co zrobić dla zabicia nudy, więc w końcu zacząłem przysłuchiwać się rozmowie watahy.
-Eeej? Dziewczyny słyszałyście o tych nowych? Ostatnio tyle nowych przybywa!
-No! Przecież nam do szczęścia ich nie potrzeba!
-Właśnie! I jeszcze do tego tracimy na zapasach.
-Ja bym na miejscu Shadow już więcej osób nie przyjmowała!
Te plotki mnie przerastały. Wzrokiem szukałem Blanki, aż w końcu zauważyłem ją w towarzystwie trzech wader. Rozmawiały, więc nie chciałem im przeszkadzać. Spojrzałem na Mystery, która jako jedyna siedziała sama, nie licząc mnie. Nie chciałem jej irytować, więc nie podszedłem. Siedziałem, więc i patrzyłem na otwartą przestrzeń poza jaskinią, ale nagle zauważyłem wracającego basiora, z którym alfa wcześniej rozmawiała. Biegł tak szybko, jak by co się paliło.
-Shadow! Nie uwierzysz! Tam przy strumyku na łące... trąba powietrzna!!! -wrzeszczał basior.
Trochę mnie to przeraziło. Dalej już nie słuchałem, bo rozmawiali o czymś innym, więc podszedłem do Mystery, tak po prostu. Usiadłem obok niej, a ona tylko przemierzyła mnie wzrokiem.
-Po co przyszedłeś? -zapytała w miarę miło, jak na nią.
-Po nic. Słyszałaś tą czarną waderę? Teraz będzie się działo...tornado. -powiedziałem ironicznie.
-Miło. Trochę wiatru i nic więcej. -odpowiedziała znów w miarę miło. Wydawało mi się że ona po prostu lubi jak się do niej mówi z lekkim sarkazmem i ironią w głosie.
Siedzieliśmy tak i nic nie robiliśmy, aż nagle do naszych uszu wpadł dziwny dźwięk. Dźwięk wiatru i łamanych gałązek...to tornado było blisko.
-Chyba się zbliża...-powiedziałem cicho, a Tery kiwnęła głową i cofnęła się pod samą ścianę.
-Wszyscy pod ścianę jaskini! -krzyknęła nagle alfa.
Gdy każdy stał już pod własnym kawałkiem skalne ściany usłyszeliśmy ciche warknięcie.
-Co to?! -wykrzyknęła Mystery.
Nagle poza jaskinią, a właściwie tuż przed nią chodził dziwny zwierz. Cała wataha umilkła patrząc na tą mieszankę...pantery...i czegoś dziwnego, ponieważ miał kilka ogonów z kolcami na grzbiecie. Do tego nie miał sierści. Ja, Mystery, Blanka, alfa i cała reszta lustrowaliśmy go wzrokiem. W jednej chwili ta bestia zwróciła głowę w naszym kierunku i każdy mógł zobaczyć jej zielone ślepia. Na szczęścia ona nas chyba nie zobaczyła.
-Eee...to coś to niby nasz przyjaciel? -warknęła Tery, a alfa nie mogła przestać wgapiać się w zwierza.
-Shakamure...-szepnęła.
> Mystery, Shadow? Tak to do was dwóch c: <
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz