Shadow wstała i zaprowadziła mnie i... Szaraczka do jaskini, w której było kilka wilków. Wadera wskazała miejsce, w którym miałam usiąść, a potem zaczęła zadawać mi pytania.
-Blanko! Czy jesteś gotowa dołączyć do watahy i przestrzegać naszych zasad? -zapytała. Ja dość szybko odpowiedziałam -Tak, jestem gotowa.
-Czy jesteś gotowa chronić watahę, a w obliczu zagrożenia oddać za nią życie? -pytała dalej.
-Jestem gotowa -odpowiadałam z uśmiechem, jednak i tak się stresowałam, bo nie wiedziałam jakie będą inne pytania.
-Czy przysięgasz że nigdy nie zdradzisz, ani nie opuścisz watahy?
-Przysięgam...-powiedziałam przeciągle, ponieważ w tym momencie przypomniała mi się moja stara wataha, która wciąż może istnieć... wciąż może być cała, a wilki, które zostały rozgonione przez ludzi, mogły wrócić... przez chwilę zastanawiałam się czy dobrze zrobiłam przysięgając że nigdy nie opuszczę Canavar Liri. Ale cóż... przysięgłam i nie chciałam cofać tej odpowiedzi.
-Czy przysięgasz że będziesz słuchać rozkazów alfy?
-Tak, przysięgam.
Shadow zadała mi jeszcze kilka pytań, po czym przyszedł czas na zakończenie ceremonii.
-Blanko! Od tej pory należysz do Canavar Liri! Ceremonię uważam za zakończoną! -krzyknęła Shadow, po czym wszystkie obecne tam wilki (łącznie z Shad) zawyły krótko. Wszyscy zaczęli po kolei wychodzić witając mnie w watasze.
-Muszę iść. Mam parę spraw do załatwienia, ale później wrócę. -powiedziała Shad, a ja kiwnęłam tylko głową, wciąż witając się z wilkami. Wyszli już prawie wszyscy, a w jasknini zostały dwa wilki, nie licząc mnie. Leżały i rozmawiały cicho, jednak po chwili jeden z nich wstał i skierował się ku wyjściu. Był to basior, a wadera leżała... w zasadzie to chyba zasypiała. Basior zanim wyszedł zatrzymał się przede mną, a ja nie wierzyłam że to on.
-Dovakiin...-zawarczałam głośno, a on zjeżył się i również zawarczał.
-Wow, pamiętasz mnie? Niebywałe, niebywałe -powiedział złośliwie.
-Pamiętam cię bardzo dobrze. Aż za dobrze...-mówiłam, a w moich oczach było widać kotłującą się wodę. Dovakiin warczał i ledwo co się powstrzymywał od zaatakowania mnie. W sumie to tak samo jak ja.
-I co? Znalazłeś sobie nową niewolniczkę? -powiedziałam wskazując łbem na leżącą waderę.
-A co? Zazdrościsz? -zaśmiał się, a ja nie wytrzymałam.
-Zamknij sie... -warczałam -Niczego ci nie zazdroszcze!
W tym momencie do jaskini wszedł Szaraczek pytając nas -Jest tu gdzieś Shadow?
-Nie ma, bo wyszła kilka minut temu. -powiedziałam i dzięki temu maluchowi, opanowałam się trochę. Gdy szczeniak wyszedł, próbowałam się uspokoić do końca...nie szło tak dobrze.
-Nie będę marnować czasu na rozmawianie z takim durniem jak ty -powiedziałam spokojnie, ponieważ wiedziałam że go to denerwuje, ale tak naprawdę byłam wściekła.
Jak wychodziłam z jaskini słyszałam jego cichy warkot. Miałam go dosyć i nie chciałam mieć z nim nic do czynienia. Jedyne co mnie ciekawiło to to, kim była ta wadera.
Pomyślałam że trochę sie odprężę, więc poszłam nad jezioro. Była już noc, około dwudziestej pierwszej, co mnie ucieszyło, bo o tej porze pływają tam minxy, czyli takie małe smoki, które latają pod wodą i są wielkości królika. Czasem można spotkać Nanoxa, a to z kolei też smok, ale wielkości wilka. Położyłam się na brzegu jeziora i wzrokiem błądziłam po wodzie, jednak nie zauważyłam żadnego stworzenia.
-Aqua, pokaż się- powiedziałam cicho, kierując słowa do wody.
Po chwili z jeziora wyłonił się wodny wąż..., a raczej utworzył się z wody. Nie pierwszy i nie ostatni raz go spotkałam. Był to tak jakby symbol mojego żywiołu, a w sumie to był mój żywioł.
Nie był to jakiś gatunek węża ani nic, tylko to była po prostu woda, jednak mimo tego żyła.
-Nareszcie mam co robić...-powiedziałam, a moje oczy stały się blade, nie na długo -Ten Dovakiin mnie tak zdenerwował! -powiedziałam i w tamtym momencie w moich oczach zaczęła kotłować się woda. Z wyrzutem spojrzałam na węża, a on tylko przechylił głowę.
Siedziałam tak, aż nagle usłyszałam szelest w krzakach, z których wyszła Shadow.
-Gdzie byłaś? Szukałam cię. -powiedziała.
-Przyszłam tu, bo... zapomniałam że masz przyjść...o matko. -odpowiedziałam zawstydzona.
-No okey. A co tutaj robisz? -zapytała i dopiero po zadaniu pytania zauważyła węża wodnego
-Co to jest?! -wykrzyknęła, a ja z opóźnieniem odpowiedziałam-Wąż wodny, wąż z wody...woda...no po prostu symbol mojego żywiołu. Żyje własnym życiem.
Widziałam że Shadow chciała to skomentować, ale chyba zauważyła kotłującą się w moich oczach wodę...oby tego nie widziała...
> Shad? Dasz radę? (jest 01:52, a ja piszę od Briany xd)<
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz