sobota, 4 marca 2017

od Shadow cd. Blanki

-Czemu mam Cię karać?-zapytałam i zauważyłam błysk strachu w oczach wadery, nie wiedziałam o co jej chodzi ale była w opłakanym stanie...-rozumiem że chcesz dołączyć do watahy?-wadera pokiwała głową, przyjrzałam się jej dokładniej, jej futro było posklejane z brudu  a z brzucha zwisały włosy sklejone błotem, wyglądałam trochę lepiej od niej ale było podobnie.
-Więc... nie ukażesz mnie za to że chciałam Cię zaatakować? -zapytała a ja zaśmiałam się szczerze.
-Nie mam po co, każdy kiedyś kogoś zaatakuje a ja nie mam powodów by Cię karać. A teraz ruszajmy-Wskazałam jej głową kierunek w którym będziemy zmierzać i ruszyłam starając się dopasować do jej tempa poruszania się. Była strasznie wychudzona, chciałam jej jakoś pomóc lecz nie wiedziałam jak... Wiedziałam że do watahy mamy dosyć daleko.
-Łączna podróż cieniem...-wyszeptałam do siebie i przystanęłam na chwilę, ostatni raz używałam tego gdy miałam może rok... Nie było to nawet specjalnie, po prostu skupiłam się na naszej jaskini bo próbowałam przypomnieć sobie drogę powrotną... Był wtedy już zmrok więc prawie nic nie widziałam, miałam zamknięte oczy a gdy je otworzyłam był ranek i to w dodatku w naszej jaskini gdzie czekali na mnie rodzice! Potrząsnęłam głową i wróciłam do rzeczywistości,
-Jak Ci na imię? Jestem Shadow-zapytałam ze zmartwioną miną, wadera podniosła głowę i przestraszonym głosem odpowiedziała mi;
-B...Blanka.-to nawet nie był głos tylko zachrypnięte szeptanie, wzdrygnęłam się na myśl jak długo musiała nie mówić...
-Więc Blanko, nie masz siły na dalszą podróż?-pokiwała słabo głową i usiadła, skinęłam swoim czarnym łbem i popatrzyłam jej głęboko w oczy-możliwe  że to co teraz zrobię, będzie najgłupszą i najniebezpieczniejszą rzeczą jaką zrobię ale musimy wrócić do watahy-powiedziałam a ona kiwnęła głową na zgodę stanęłam koło niej i skupiłam się na nas dwóch i pomyślałam o jaskini w watasze. Poczułam drżenie pod łapami i po chwili mocne popchnięcie w przód, otworzyłam oczy a przed nimi przewijały mi się różne obrazy, widziałam nasze tereny, w pewnym momencie przerażający ból przeszył mi głowę, nie wiem czy Blanka poczuła to samo ale ja cierpiałam okropnie, przed oczami zrobiło mi się ciemno i usłyszałam głośne "łup!" i sapnięcie wydane zapewne przez towarzysząca mi wadera tak uderzyła, ja wylądowałam na czterech łapach, ból głowy przeszedł ale siła uderzenia o ziemię łapami zabolała.  Pomogłam wstać Blance która roztrzęsiona rozglądała się po terenie watahy. Odprowadziłam ją do jaskini gdzie szczenięta podały jej aloes i wilcze zioło, byłam z nich dumna bo wiedziały co zrobić. Sama zaszłam po nogę jelenia z naszych zapasów i przyniosłam ją waderze, obeszłam się smakiem jelenia, zjadłam kawałek zająca który trafił się bardzo soczysty, Blanka ożywiła się trochę ale odpoczywała.
-Kiedy poczujesz się na siłach, odprawimy Ceremonię-powiedziałam gdy przechodziłam koło niej, by odwiedzić Szaraczka. Uczył się "chodzić" od nowa, łapkę miał usztywnioną i kuśtykał ale chodził co bardzo mnie cieszyło, uśmiechnęłam się a on odwdzięczył się tym samym.
-Co tam kochany?-jego szary pyszczek rozświetlił uśmiech tak szczery że zrobiło mi się cieplej...
-Shad! Czemu tak długo mnie nie odwiedzałaś?-zapytał mnie przejęty- powiedz co się działo! Zabierzesz mnie niedługo na spacer?-jego natłok pytań mnie rozśmieszał ale opowiedziałam mu wszystko co chciał wiedzieć.
-... Uzupełniliśmy Bestiariusz, znalazło się kilku nowych, i teraz powiększamy tereny-zaśmiał się radośnie a ja opowiadałam mu dalej-idę coś zrobić.-powiedziałam zawiedziona, Szaraczek też posmutniał-ale wrócę niedługo!-uśmiechnęłam się i odbiegłam w stronę legowiska Blanki, zdrzemnęłam się, śniłam nie wiele a jeżeli już to coś co nie miało sensu. Obudziłam się gdy było już ciemno a wadera towarzysząca mi spała. Wstałam cicho i ruszyłam do legowiska Szaraczka które znajdowało się na zachód od jaskini. Szczeniak siedział i czekał na mnie z uśmiechem.
-Opowiesz mi coś? -zapytał a ja zrobiłam pytającą minę, zaśmiał się i odparł- jak wyglądałyby nasze treningi!-w oczach zalśniły mi łzy ale zaczęłam opowiadać.
-Szaraczku, polowalibyśmy dla Watahy, uczyłbyś się zielarstwa i rozpoznawania ziół. Nauczyłabym Cię walczyć i stałbyś się najlepszym wilkiem-wojownikiem a twoje imię byłoby wspominane przez wiele pokoleń! Pokazałabym Ci bestie, świat Innych.  Przeżywałbyś wiele przygód. Saol pokazałaby Ci tworzenie życia, Mharu pokazałby Ci śmierć. Vivo wytłumaczyła by Ci jak polować na dzienne stworzenia i jak nastaje dzień, Ghamis nauczyłby Cię tego samego, tylko na warunkach jego żywiołu. Ja w dodatku pokazałabym Ci życie z perspektywy Alfy i podróż cieniem. -urwałam i zauważyłam jak Szaraczek śpi trzymając usztywnioną łapkę w górze. Wyglądał tak niewinnie i bezbronnie... Ile bym dała żeby ten wypadek nigdy się nie zdarzył... Oglądałam jak Szaraczek smacznie chrapie, rozmyślałam jak naprawdę wyglądałaby jego ciężka praca na treningach... Wiedziałam że mały nie będzie już taki sam jak inni uczniowie i będą go oni wyśmiewać.. Podczas tych rozmyślań po kilku godzinach zmorzył mnie sen i ułożyłam się koło niego i zasnęłam.
-Shadow?! Co ty tu... robisz?-usłyszałam głos wadery, Blanki. Otworzyłam oczy i podniosłam głowę- wszędzie Cię szukałam!



>Blanka? c: <

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz