Z początku byłam przerażona widokiem węża i Blanki w jednym miejscu, momentalnie się spięłam, Wadera która po chwili zdała sobie sprawę że tu jestem zareagowała podobnie. Popatrzyłam na nią wściekła, sama nie wiem czemu może na mnie też odbiła się ta chwila?
-Wracamy do watahy- powiedziałam i nie czekając na jej odpowiedź ruszyłam do jaskini. Blanka szepnęła coś i wąż z wody zniknął, poczułam jak moje zjeżone futro opada powoli-skoro masz na tyle siły by przyjść tu to teraz biegniemy.-warknęłam i ruszyłam biegiem w kierunku naszego miejsca zamieszkania, wadera starała się nadążać ale wybrałam trasę którą mało kto znał. Widziałam że co parę kroków musiała zwalniać, wreszcie musiałam zwolnić do marszu. Nasza wędrówka trochę czasu zajęła a zapadał już zmrok. Dotarłyśmy jeszcze przed nocą, obydwie byłyśmy zmęczone ale nadal buzowało we mnie zdenerwowanie i emocje. W ciemności zajaśniały jakieś czerwone ślepia.
-Więc jednak nasza kochana "Alfa" łaskawie przytaszczyła tu to bydle?-warknął z szyderczym uśmiechem na poranionym pysku.
-Dovakiin-usłyszałam cichy warkot Blanki, spojrzałam na nich zdezorientowana.
-Nie interesuje mnie twoje zdanie Dovakiin. Macie się uspokoić-warknęłam i czekałam na ich reakcje. Usłyszałam jak z ich gardeł wydobywa się warkot.
>Blanka? XD <
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz