-Nie interesuje mnie twoje zdanie Dovakiin. Macie się uspokoić -warknęła Shadow, jednak nie było mi łatwo się opanować. On tak mnie denerwował! Z mojego gardła zaczął wydobywać się coraz głośniejszy warkot, jak i u "niego". Przez chwilę myślałam że nie wytrzymam i zaatakuje, jednak w ostatniej chwili ucichłam co go zdziwiło. Spojrzałam nerwowo na Shadow, a ona westchęła z ulgą i kiwnęła mi głową. Obydwie weszłyśmy do jaskini.
-Może następnym razem -usłyszałam słowa odchodzącego Dovakiina, ale zignorowałam je. Stałam z głową prawie przy ziemi obserwując czarną waderę. Dopiero po chwili przypomniał mi się wcześniejszy incydent z wężem wodnym... wiedziałam że Shadow się wtedy wściekła, a na dobitkę musiałyśmy trafić na Dovakiina. Wilczyca usiadła i gestem pokazała mi bym zrobiła to samo. Nie spuszczając wzroku z ziemi, powoli posłusznie usiadłam.
-Mam do ciebie dwie sprawy -powiedziała chłodnym tonem, a ja skuliłam uszy.
-Po pierwsze -ciągnęła -dlaczego narażasz watahę? Zadajesz się z jakimś wężem... stworem... nie wiem, tym czymś?! Wytłumacz mi po co?! Przecież jakby w pobliżu był jakiś szczeniak czy coś?! -krzyczała Shadow, a ja nie wiedziałam jak jej to wytłumaczyć.
-To jest woda, która przybrała postać węża. Można to nazwać wężem, ale on nie jest groźny-powiedziałam. Ale wadera tylko spojrzała na mnie niepewnie.
-To coś cię zna, ale nie jest nam wiadome jak zareaguje na inne wilki. -odrzekła -w sumie mam pomysł. Dziś po południu zaprowadzisz mnie do tego czegoś, a wtedy zobaczę czy można mu ufać. Zatem przejdźmy do drugiej sprawy. -oświadczyła Shad -Skąd znasz Dovakiina? I dlaczego jesteście dla siebie tacy niemili? -zapytała.
-Nie za bardzo chcę o tym rozmawiać -mruknęłam cicho.
-Chcę wiedzieć. -powiedziała wadera.
-Ja i Dovakiin -westchnęłam -kiedyś byliśmy razem. Ale on zrobił za wiele złego.
-Mogę wiedzieć co dokładnie? -spytała.
-Dokuczał mojemu ojcu..., namawiał do okropnych rzeczy mojego brata i wmawiał mu jakieś bzdury, pozbył się z watahy trzech szczeniąt... -mówiłam szybko, jednak zauważyłam że przy tym ostatnim Shadow wzdrygnęła się.
-Aha...-powiedziała w zamyśleniu -dlatego z nim zerwałaś?
Ta wypowiedź Shad brzmiała tak, jakby ona w ogóle mnie nie słuchała.
-Tak. Była jeszcze jedna rzecz, ale o niej nie chce już mówić. A Dovakiin tak mi ubliża, bo jak z nim zrywałam to wygarnęłam mu wszystkie błędy.
-No dobra. Możesz już isć...-mówiła wciąż w innym świecie wadera, a ja tylko zastanawiałam się czy ona mnie w ogóle wysłuchała i dotarło do niej co powiedziałam, czy później znowu mnie do siebie zaprosi i będzie chciała powtórnego tłumaczenia. Shadow usiadła, a ja wyszłam z jaskini zostawiając ją w spokoju. Wychodząc spostrzegłam Rango siedzącego pod drzewem. Siedział tam i wpatrywał się pusto w jeden punkt.
-Jeju, czy wszyscy dziś muszą być w innym świecie? Jakaś wycieczka na marsa się szykuje czy jak? -pomyślałam podchodząc do brata.
-Nad czym tak myślisz? -zapytałam, a on rozkojarzony spojrzał na mnie i otrzepał się.
-O, Blanka. Widziałem jak rozmawiałaś z tą czarną waderą, więc nie chciałem przeszkadzać i czekałem tu. Co ty tak długo tam siedziałaś? O czym rozmawiałyście? -zapytał.
-A wiesz, o Dovakiinie -powiedziałam, a Rango spojrzał na mnie z niedowierzaniem.
-Że o tym Dovakiinie?! O... bracie... Diabla...? -wyjąkał, a ja kiwnęłam mu twierdząco łbem.
-Dokładnie. Wiesz strasznie mi ubliża, dziś prawie doszło do walki...-mówiła, jednak Rango mi przerwał.
-Czekaj, czekaj. Spotkałaś go? -spytał Ran.
-No przecież jest w tej watasze! -odpowiedziała ironicznie.
-Nie wierzę -odrzekł, po czym wstał i poszedł w kierunku lasu -później wrócę.
Nie czekając na nie wiadomo co, wstałam i poszłam do jaskini, w której Shadow wciąż siedziała.
-Shadow? Coś się stało? Siedzisz tak już od piętnastu minut.
> Shadow? :3<
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz