Byłam otępiała, smutna i wściekła na wszystko, wszystkich a najbardziej na siebie. Szłam potulnie przy Piorunie który próbował dodać mi otuchy, odtrącałam go ale on nie dawał za wygraną, wreszcie popatrzyłam na niego pustym wzrokiem.
-Piorun.. mnie to wszystko już przerasta-jęknęłam cicho i położyłam się, miałam dosyć, chciałam po prostu cofnąć ten pieprzony czas.
-Shad.. Wytłumacz mi wszystko, od początku. I kim jest Szaraczek-powiedział ze współczuciem lecz zdecydowanie.
Zerwał ścięgno. Nie będzie mógł kontynuować treningu. Słowa Vico cały czas rozbrzmiewały mi w głowie, kołatały się pomiędzy moimi myślami jakby chciały zniszczyć mnie psychicznie. Chodź tu Shaiks'ie! Zobacz tu jestem i czekam na Ciebie i moją śmierć!
-Szaraczek zerwał sobie ścięgno w łapce gdy był zabrałam go na polowanie. Jelonek przygniótł mu łapkę która zaplątała się o coś.
Przecież wiesz że możesz powiedzieć mi wszystko. Tyle przeszedłem.
-Oh Shadow.. Nie wiedziałem, traktowałaś go jak syna, prawda?
Byłeś dla mnie jak syn, to że zerwałeś ścięgno nie zmienia tego faktu. Nadal jesteś dla mnie moim synkiem i najlepszym wojownikiem.
Błoto na moim futrze zasychało z każdą chwilą a ja czułam już zimno przesiąkające przez brązową maź i moje czarne futrzane okrycie.
-Piorun, chciałam żebyś poznał Szaraczka.-zaprowadziłam mojego towarzysza do jego legowiska i przyprowadziłam uśmiechniętego wilczka..
>Piorun? kiedy kończymy serię? c: <
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz