sobota, 18 marca 2017

od Briany cd. Shadow


-Powiem tyle że to część twojego treningu -dodała szeptem wadera. Czułam na sobie jej wzrok, ale nie przejmowałam się tym i skupiłam uwagę na jeleniu. Naprawdę nie chciałam go zabijać... nie lubiłam tego. Zapewne to od tego zależało to, czy dołączę do watahy, więc musiałam się przełamać. Nie mogłam tego zawalić, jednak starałam się nie myśleć o jakiejkolwiek porażce. Bałam się że wadera nie zaakceptuje mojego sposobu polowania. Niby umiałam upolować jakiegoś zwierza jak inne wilki, ale tylko małego, jeśli chodzi o większe to mój sposób na to był inny. Wkrótce przemogłam się, a w mojej głowie widziałam dziwne obrazy.
Jeleń, ja, czarna wadera, gryfy, stado, wszystkie wilki, Bleyx... Forax. Głowa strasznie mnie rozbolała, a w łapach czułam dziwny dreszcz. Jakby coś ciężkiego ciągnęło mnie do ziemi.
-Nie mam wyjścia. Uda mi się! -pomyślałam dla motywacji, po czym zaczęłam się skradać, ale w inną stronę, omijając jelenia. Nie wiedziałam, czy to aby na pewno się uda, ale no cóż.
-Co jest? -usłyszałam pytanie zaskoczonej czarnej wadery, jednak nie zwróciłam na to uwagi. Skradałam się, aż w końcu przystanęłam przy najbliższym drzewem. Byłam na przeciwko jelenia, który stał do mnie tyłem, a do mojej towarzyszki bokiem. Gestem pokazałam waderze by się trochę cofnęła, co zrobiłam i ja sama. Widziałam jej zdziwioną minę. W myślach zaczęłam odliczać sobie czas, od pięciu do zera. W chwili, gdy w mej głowie pojawiło się słowo zero, ciągnące za sobą ogromne echo, stanęłam dęba jak koń, po czym rozpostarłam czarne skrzydła. Poleciałam w górę z ogromnym napędem, a potem zleciałam z ogromną siłą w dół, prosto na jelenia, którego o razu powaliłam na ziemię. Wbiłam w niego zęby, po czym trzymałam chwilę, do póki nie przestał się ruszać. Trochę cię szarpał, patrząc mu w oczy, widziałam w nich jego rozkojarzenie, oszołomienie i strach -Przepraszam... -wyszeptałam, po czym wstałam na nogi. O dziwo na moim pysku nie było ani kropli krwi. Nie wiem dlaczego.
-Udało się... - wysapałam miłym i radosnym tonem, aczkolwiek szkoda mi było tego jelenia.
-Chyba... zrobiłam co kazałaś -odrzekłam do wadery, która nic nie mówiąc patrzyła się na mnie, co chwila zerkając na skrzydła i jelenia, i w ogóle na mnie, co mnie troszkę zestresowało.
-Czy... -zaczęłam, otrzepując się i zwijając jednocześnie skrzydła -coś źle... zro...biłam...?

> Czarna wadero? Czemusz się tak na mnie paczysz?<

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz